środa, 3 kwietnia 2013

Epilog

Spędziłem w areszcie prawie miesiąc. Przez ten cały czas policja "szukała" dowodów przeciwko mnie, przepytywała świadków i tym podobne. Niestety nie znaleźli nic co oczyszczałoby mnie z zarzutów, tak więc jutro ma odbyć się rozprawa. Wciąż łudzę się, że Rubby w końcu zmądrzeje i przyzna się wreszcie, że kłamała i mnie wypuszczą. Cóż, jednak nic na to nie wskazuje. Tak więc, chyba będę musiał pogodzić się z myślą, że skończę w więzieniu.
Moja pani adwokat tłumaczyła mi, że mam mówić przed sądem całą prawdę, tak jak wszystko było. Cholera, przecież nie zamierzam kłamać przed sądem na miłość Boską! Zresztą co to da? Skoro policja mi nie uwierzyła, to nagle w sądzie mi ktoś uwierzy? Ta jasne. Sranie w banie. Straciłem już wiarę w ludzkość. Teraz liczy się tylko kasa, a rodzina Rubby ją ma. Jestem na straconej pozycji.

* * *
Ubrany w białą koszulę, marynarkę oraz ciemne dżinsy siedziałem na sali rozpraw. Miałem dość. Rozprawa trwała już od dobrej godziny.. chyba. Nie mam pojęcia, kompletnie straciłem poczucie czasu. Obecnie wpatrywałem się w swoje splecione dłonie, udając, że słucham zeznań Harper, przyjaciółki Rubby. Słuchając tych bzdur jakie ona wygadywała, nie wiedziałem czy mam się śmiać czy może rozpłakać. Wiecie co w tym wszystkim było najgorsze? To, że sędzia wydawał się wierzyć w każde jej słowo, dokładnie tak jak wcześniej Rubby. Kiedy ja zeznawałem, znowu czułem się jak na przesłuchaniu na komendzie. To było okropne.
- Nathan jest moim przyjacielem od.. od zawsze właściwie. Znam go na wylot. Nie ma rzeczy której bym o nim nie wiedział. Wiem, że nigdy w życiu nie skrzywdziłby Rubby. Nathan nie znosi przemocy, odkąd w jego domu pojawił się Greg, jego ojczym, właściwie to już były ojczym. W sumie to dzięki niemu Nathan może zawdzięczać to, że jest taki a nie inny.
Na wspomnienie Grega zjeżyły mi się włosy na rękach oraz poczułem ból w miejscach, w które mnie bił. Skrzywiłem się i spuściłem wzrok, żeby nikt nie widział cierpienia wyraźnie wypisanego na mojej twarzy. Nie chcę, żeby wszyscy widzieli, że jestem słaby.
Nie uwierzycie kogo również wezwali na świadka w sprawie. Raul'a Johansona. Chociaż nie, to w sumie nie jest takie dziwne. Znacznie dziwniejsze jest to, że Raul było po mojej stronie. Naprawdę mnie to zszokowało. Odkąd pamiętam ja i Raul toczymy ze sobą wojnę, właściwie to nawet nie wiem z jakiego powodu. Może chodziło o to co zrobił Scott'owi. Myślę, że dzisiaj postąpił tak, a nie inaczej, ze względu na Grace. On wciąż na nią leci.
- Nathan jest naprawdę w porządku. I mówię to szczerze mimo iż go nie lubię, co może potwierdzić chyba cała szkoła. Sąd może być pewny, że mówię prawdę, gdyż nie mam żadnego powodu, żeby go bronić. Jestem pewny w stu procentach, że Knight nie zrobiłby nic Mallory. Wszyscy wiedzą, że ona leci na niego jak napalona nastolatka i zazdrość ją zżera, że Knight woli Grace od niej.
Słuchając tego, z niedowierzaniem patrzyłem na Johansona. Co fakt to fakt, cała szkoła wie, że od zawsze jesteśmy w konflikcie i Raul nigdy by nie kłamał, żeby mnie chronić. Fajnie, że mimo wszystko, pomimo tego co było on stoi po mojej stronie.
- Chodziłam z Nathanem przez jakiś czas i nie mogę powiedzieć o nim złego słowa. Jest naprawdę świetnym chłopakiem. Jestem pewna, że nikomu nie zrobiłby krzywdy, a tym bardziej dziewczynie. Prędzej uwierzę w ufo niż w to, że Nathan kogoś skrzywdził.
Słowa Melissy dodały mi otuchy. Miło wiedzieć, że jest ktoś, kto we mnie wierzy. We mnie i w moją niewinność. Ale właściwie, to niewiele mi to daje. Jeśli sędzia w to nie uwierzy i to tak już po mnie.
- Znam się z Nathanem od dziecka. Nasze rodziny od zawsze się przyjaźnią, dzięki czemu się poznaliśmy. Nathan jest jednym z najbardziej uczciwych i kochanych ludzi jakich znam. Nie mówię tego dlatego, że jesteśmy parą, ale dlatego że to jest prawda. Naprawdę niewiele jest takich osób. Jestem przekonana, że Nathan nigdy nie zgwałciłby Rubby. Owszem, nie znosi jej, ale przecież to nie jest powód, prawda? Wiem, że Nathan od bardzo dawna podoba się Rubby i wiem również, że była wściekła, kiedy nie udało jej się go zdobyć na tamtej imprezie, na której rzekomo miało dojść do gwałtu. Rzekomego, bo nie ma mowy, żeby Nate wtedy jej coś zrobił. Razem ze Scott'em i Alex znaleźliśmy ich w sypialni Rubby. Owszem, całowali się, ale do niczego więcej między nimi nie doszło, nie mogło, gdyż zabraliśmy pijanego Nathana do mojego domu, zostawiając wściekłą Mallory.
Kiedy Grace usiadła z powrotem na swoim miejscu, nasze spojrzenia skrzyżowały się ze sobą. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie czule, ale też smutno. Próbowałem się również uśmiechnąć, dla niej, ale nie potrafiłem. Nie, kiedy toczy się rozprawa o moje dalsze życie.

* * *
Sędzia ogłosił przerwę po której ogłosi wyrok. Teraz czekamy. To nie rozprawa była najgorsza, lecz to całe czekanie. Mam dość. Czy nie mogą od razu powiedzieć "winny" i zakończyć ten cały cyrk? Ale czy naprawdę tego chcę? Co jeśli naprawdę mnie skarzą? Co wtedy?
Poczułem ostry ból w klatce piersiowej i coraz trudnej mi było oddychać. Jeżeli mnie skażą, mama zostanie sama z Lucasem. Mój mały braciszek. Obiecałem go chronić, a teraz co?  Jasna cholera! Dlaczego, kiedy było już dobrze, nagle wszystko musi się jebać!?
Kiedy sędzia ponowie pojawił się na sali rozpraw, wszyscy wstali i poczekali aż ten usiądzie, a następnie zrobili to samo. Teraz zacząłem się denerwować na maksa. Nie chcę trafić do więzienia, nie mogę. Nie mogę zostawić mojej rodziny, nie teraz.
Jak przez mgłę widziałem i słyszałem co się wokół mnie dzieje. Kiedy sędzia kazał mi wstać posłusznie zrobiłem to i stałem tak ze spuszczoną głową. Nie słyszałem jego słów, nie docierały do mnie, zagłuszały je krzyki oraz różne wizje, które nieproszone pojawiały się w mojej głowie. Jak to wszystko będzie wyglądało, kiedy trafię do więzienia? Jak często będę widywał się z rodziną i przyjaciółmi? Co z moim związkiem z Grace? Przetrwamy to? A jeśli nie? Co jeśli mnie zostawi? Może tak powinno być. Grace zasługuje na normalny związek z normalnym chłopakiem, a nie z kolesiem, który będzie siedział za kratami.
-.. i uznaję go za niewinnego.. - te słowa przedarły się przez zaporę w mojej głowie.
Zszokowany uniosłem głowę i zobaczyłem jak moi przyjaciele i rodzina zaczynają krzyczeć, płakać i przytulać się. Stałem jak kołek, nie mogłem się poruszyć. Czy naprawdę usłyszałem to, co wydawało mi się że usłyszałem? Rozejrzałem się dookoła śmiejąc się niepewnie. Spojrzałem na mamę, która przytulała się z panią Bennett, wycierając łzy z policzków. Cholera to prawda! Zostałem uniewinniony!
- Koniec rozprawy! - powiedział głośno sędzia, chcąc przekrzyczeć radosne okrzyki.
Gdy wyszliśmy z sali, pierwsza przytuliła mnie mama. Płakała. Ja też płakałem. Chyba dalej to do mnie nie dociera. To się dzieje naprawdę. Później przytuliła mnie pani Bennett, później Scott i Alex. Razem krzyczeliśmy ze szczęścia. Istne szaleństwo.
Ponad ramieniem Cravena zobaczyłem Grace. Stała jakieś trzy albo cztery metry od nas. Uśmiechała się szeroko, przez cały czas przecierając mokre od łez policzki. Wyrwałem się z uścisku przyjaciela i złapałem w objęcia moją dziewczynę. Przytuliłem ją z całej siły, rozkoszując się jej bliskością i ciepłem. Słysząc jak szlocha cicho, sam zacząłem płakać.
- Tak strasznie się cieszę. - szepnęła odrywając się ode mnie, by móc mi spojrzeć w oczy.
- Ja też mała.. - mruknąłem i ją pocałowałem, mocno pocałowałem. - Ja też.- szepnąłem w jej usta. - Kocham cię Grace. - powiedziałem tak cicho, że tylko ona mogła to słyszeć.
- Ja też cię kocham . - wymruczała wtulając się we mnie.
Staliśmy tak przez chwilę, totalnie olewając wszystko i wszystkich w koło. Byłem tak potwornie szczęśliwy. Teraz już nie muszę się martwić, co by było gdyby..
Nagle naszą uwagę przykuła wściekła Ruby Mallory, która dumnie kroczyła korytarzem. Jej gniewne spojrzenie w ciągu chwili odnalazło mnie oraz moją dziewczynę, a wtedy jej oczy zwęziły się w maleńkie szparki. Dziewczyna zatrzymała się obok nas.
- Myślicie, że to jest koniec? - spytała uśmiechając się ironicznie. - O nie, ja się dopiero rozkręcam. - warknęła.
- Dlaczego to robisz Rubby? - spytałem spokojnie, jednocześnie mocniej zaciskając dłonie na talii Grace.- Dlaczego chciałaś, żebym trafił do więzienia?
- Wolę, żebyś siedział w więzieniu niż żebyś obściskiwał się z tą suką. - wycedziła.
Grace szarpnęła się mocno, chcąc złapał Mallory, ale w porę odciągnąłem ją do tyłu i stanąłem tak, by być pomiędzy nimi dwiema. Jeszcze tego brakuje, żeby Grace zrobiła krzywdę Rubby w budynku sądu.
- Jeśli macie być razem, to po moim trupie. - mruknęła brunetka trzepocząc rzęsami.
- Da się załatwić. - burknęła Grace ponownie się ze mną szarpiąc.
Rubby przestraszona zrobiła krok do tyłu, ale zmierzyła moją dziewczynę morderczym spojrzeniem. Grace syknęła pod nosem, co jeszcze bardziej przestraszyło Mallory.
- To jeszcze nie koniec. - warknęła na odchodne.
- Przysięgam, że kiedyś zabiję tą sukę. - mruknęła Grace.
- Skarbie nie denerwuj się. Nie warto. - szepnąłem i ponownie ją pocałowałem.


______________________________
To już koniec przygód Nathana. Trochę szkoda rozstawać się z tym opowiadaniem, no ale nic nie trwa wiecznie.
Dziękuję wszystkim, którzy czytali te bazgroły. Miałabym do was ogromną prośbę. Chciałabym, żeby każdy kto czytał to opowiadanie, zostawił po sobie ślad. Chcę wiedzieć ile was było.
Zrobiłam takie małe statystyki dotyczące tego bloga:
Blog istnieje od sierpnia 2012 roku i przez ten czas uzbierało się 47 obserwatorów, ponad 14 tysięcy odwiedzin oraz 376 komentarzy. Jesteście niesamowicie! Kocham was i dziękuję! <3
Zapraszam was na bloga http://truly-madly-crazy-deeply.blogspot.com/ gdzie pojawił się drugi rozdział oraz na http://but-everything-you-do-is-magic.blogspot.com/ gdzie natomiast pojawił się rozdział pierwszy.
To wszystko z mojej strony. Pozdrawiam was serdecznie!
@Twinkleineye