środa, 2 kwietnia 2014

Epilog

Do szpitala biegłem jak szalony i gdyby nie fakt, że Mia biegła razem zemną, kilka razy wylądowałbym twarzą na chodniku. Mimo, że wciąż nie do końca czułem się pewnie w jej obecności, cieszyłem się, że jest obok.
Łzy nie chciały przestać wypływać, odkąd skończyłem rozmowę z Grace. Byłem zdruzgotany i wściekły tym, co od niej usłyszałem. Te trzy słowa echem odbijały się w mojej głowie. „Ona nie żyje.”
Nie rozumiałem tego. Prawda w ogóle do mnie nie docierała. To przecież jest takie nie realne. Rozmawiałem z nią kilkadziesiąt minut temu i wszystko było okej. A teraz już nie żyła. Przez największego skurwsyna, jaki chodzi po tej planecie.
Gdy dotarliśmy do szpitala, zobaczyłem jak policja wyprowadza z budynku jakiegoś mężczyznę zakutego w kajdanki.  Nie musiałem widzieć twarzy, żeby wiedzieć, że tym mężczyzną był Greg. Krew się we mnie zagotowała na ten widok. Nie panowałem nad swoimi emocjami.
Rzuciłem się do przodu i nie zważając na policjantów, którzy otaczali Grega, uderzyłem go z pięści prosto w nos. Zanim zdążyłem zadać mu drugi cios, zostałem przez kogoś odciągnięty do tyłu.
- Ty sukinsynu! – krzyknąłem próbując się wyrwać. – Dlaczego!? Co ona ci takiego zrobiła!? – wrzeszczałem, a moje policzki znowu zrobiły się mokre od łez.
Greg zaśmiał się tylko pod nosem, oblizując wargi. Miałem ochotę zedrzeć mu ten cholerny uśmieszek z twarzy.
- Nathan uspokój się, proszę. – usłyszałem cichy głos. – Nie daj mu się sprowokować.
Zdezorientowany spojrzałem na Mię, która stała obok mnie. W jej oczach widziałem troskę i coś rodzaju zrozumienia.
- On zabił moją matkę. – wychrypiałem.
- Ale grożąc mu albo go biją, sam wpakujesz się w kłopoty. – szepnęła. – On nie jest tego wart.
Zacisnąłem mocno powieki, czując ostry ból w klatce piersiowej. Po krótkiej chwili niechętnie pokiwałem głową, a uścisk na moich ramionach prawie natychmiast się rozluźnił.
- Nathan?
Powoli otworzyłem oczy i automatycznie spojrzałem na Grace, która przez cały pogrzeb dzielnie stała obok mnie i Lucasa. Dziewczyna uśmiechnęła się smutno i delikatnie uścisnęła moją dłoń. Doskonale wiedziała, o czym myślę. Wiedziała, że to wciąż mnie dręczy.
- Nie myśl o tym. – szepnęła.
Przeniosłem wzrok na Lucasa, który szlochał cicho, wtulony w panią Bennett, która szeptała mu coś do ucha. Z trudem przełknąłem ślinę. „Nie myśl o tym.” Jak mam nie myśleć o tym, że mój były ojczym z zimną krwią zabił moją mamę?
Mimo, że od tego zdarzenia minęło już kilka dni, nadal nie wiadomo, dlaczego Greg to zrobił. Odmówił zeznać i policja nic nie może z niego wydusić.
Czuję się winny temu wszystkiemu. Gdybym wtedy nie wyszedł, ten sukinsyn nic by nie zrobił i mama nadal by żyła. Ale nie. Jak zwykle musiałem unieść się dumą.
Dopiero, gdy wszyscy zgromadzeni na pogrzebie ludzie rozeszli się do swoich domów, odważyłem się, by w towarzystwie moich przyjaciół podejść do nagrobka, gdzie spoczywali moi rodzice.
Trzymałem się dzielnie przez całą ceremonię, a także wtedy, gdy ludzie składali mi kondolencje z powodu straty, ale patrząc na zdjęcia rodziców nie wytrzymałem i zacząłem płakać. To było dla mnie za wiele. Chyba dopiero teraz dotarło do mnie, że ja i Lucas zostaliśmy sami na świecie. Nie mieliśmy już nikogo.
- Stary, wiem jak denne są te słowa, ale strasznie mi przykro. – powiedział Scott, klepiąc mnie po ramieniu. – Pamiętaj, że w razie czego możecie przyjść do nas. Zawsze jesteście mile widziani.
- Dzięki. – wymamrotałem uśmiechając się słabo.
Grace przytuliła się do mnie, a ja momentalnie przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie, opierając podbródek na czubku jej głowy. Cieszę się, że mam ją obok siebie w tak trudnej sytuacji.
- Razem jakoś sobie poradzimy skarbie. – szepnęła dziewczyna. – Nie jesteście sami. Macie nas.
 - Wiem. – wychrypiałem.

Wiem i tylko ta świadomość sprawia, że nie załamałem się do końca. 



____________________________________
To już ewidentny koniec tego opowiadania. Nie przewiduję dalszych części. 
Bardzo dziękuję wszystkim tym, którzy dotrwali aż do teraz. To wiele dla mnie znaczy. 
Krótka statystyka bloga:
Prawie 19 tys. wyświetleń, 542 komentarze i 53 obserwatorów <3
Raz jeszcze dziękuję. Jesteście niesamowici. 
Chciałabym, żeby każdy kto kiedykolwiek czytał to opowiadanie, zostawił po sobie nawet krótki komentarz. Byłabym bardzo wdzięczna. 
To tyle ode mnie. 
Kocham was! xxx