Do szpitala biegłem
jak szalony i gdyby nie fakt, że Mia biegła razem zemną, kilka razy
wylądowałbym twarzą na chodniku. Mimo, że wciąż nie do końca czułem się pewnie
w jej obecności, cieszyłem się, że jest obok.
Łzy nie chciały
przestać wypływać, odkąd skończyłem rozmowę z Grace. Byłem zdruzgotany i
wściekły tym, co od niej usłyszałem. Te trzy słowa echem odbijały się w mojej
głowie. „Ona nie żyje.”
Nie rozumiałem tego.
Prawda w ogóle do mnie nie docierała. To przecież jest takie nie realne. Rozmawiałem
z nią kilkadziesiąt minut temu i wszystko było okej. A teraz już nie żyła.
Przez największego skurwsyna, jaki chodzi po tej planecie.
Gdy dotarliśmy do
szpitala, zobaczyłem jak policja wyprowadza z budynku jakiegoś mężczyznę
zakutego w kajdanki. Nie musiałem
widzieć twarzy, żeby wiedzieć, że tym mężczyzną był Greg. Krew się we mnie
zagotowała na ten widok. Nie panowałem nad swoimi emocjami.
Rzuciłem się do przodu
i nie zważając na policjantów, którzy otaczali Grega, uderzyłem go z pięści
prosto w nos. Zanim zdążyłem zadać mu drugi cios, zostałem przez kogoś
odciągnięty do tyłu.
- Ty sukinsynu! – krzyknąłem
próbując się wyrwać. – Dlaczego!? Co ona ci takiego zrobiła!? – wrzeszczałem, a
moje policzki znowu zrobiły się mokre od łez.
Greg zaśmiał się tylko
pod nosem, oblizując wargi. Miałem ochotę zedrzeć mu ten cholerny uśmieszek z
twarzy.
- Nathan uspokój się,
proszę. – usłyszałem cichy głos. – Nie daj mu się sprowokować.
Zdezorientowany
spojrzałem na Mię, która stała obok mnie. W jej oczach widziałem troskę i coś rodzaju
zrozumienia.
- On zabił moją matkę.
– wychrypiałem.
- Ale grożąc mu albo
go biją, sam wpakujesz się w kłopoty. – szepnęła. – On nie jest tego wart.
Zacisnąłem mocno
powieki, czując ostry ból w klatce piersiowej. Po krótkiej chwili niechętnie
pokiwałem głową, a uścisk na moich ramionach prawie natychmiast się rozluźnił.
- Nathan?
Powoli otworzyłem oczy i automatycznie spojrzałem na Grace,
która przez cały pogrzeb dzielnie stała obok mnie i Lucasa. Dziewczyna
uśmiechnęła się smutno i delikatnie uścisnęła moją dłoń. Doskonale wiedziała, o
czym myślę. Wiedziała, że to wciąż mnie dręczy.
- Nie myśl o tym. – szepnęła.
Przeniosłem wzrok na Lucasa, który szlochał cicho, wtulony w
panią Bennett, która szeptała mu coś do ucha. Z trudem przełknąłem ślinę. „Nie
myśl o tym.” Jak mam nie myśleć o tym, że mój były ojczym z zimną krwią zabił
moją mamę?
Mimo, że od tego zdarzenia minęło już kilka dni, nadal nie
wiadomo, dlaczego Greg to zrobił. Odmówił zeznać i policja nic nie może z niego
wydusić.
Czuję się winny temu wszystkiemu. Gdybym wtedy nie wyszedł,
ten sukinsyn nic by nie zrobił i mama nadal by żyła. Ale nie. Jak zwykle
musiałem unieść się dumą.
Dopiero, gdy wszyscy zgromadzeni na pogrzebie ludzie
rozeszli się do swoich domów, odważyłem się, by w towarzystwie moich przyjaciół
podejść do nagrobka, gdzie spoczywali moi rodzice.
Trzymałem się dzielnie przez całą ceremonię, a także wtedy,
gdy ludzie składali mi kondolencje z powodu straty, ale patrząc na zdjęcia
rodziców nie wytrzymałem i zacząłem płakać. To było dla mnie za wiele. Chyba
dopiero teraz dotarło do mnie, że ja i Lucas zostaliśmy sami na świecie. Nie
mieliśmy już nikogo.
- Stary, wiem jak denne są te słowa, ale strasznie mi
przykro. – powiedział Scott, klepiąc mnie po ramieniu. – Pamiętaj, że w razie
czego możecie przyjść do nas. Zawsze jesteście mile widziani.
- Dzięki. – wymamrotałem uśmiechając się słabo.
Grace przytuliła się do mnie, a ja momentalnie przyciągnąłem
ją jeszcze bliżej siebie, opierając podbródek na czubku jej głowy. Cieszę się,
że mam ją obok siebie w tak trudnej sytuacji.
- Razem jakoś sobie poradzimy skarbie. – szepnęła dziewczyna.
– Nie jesteście sami. Macie nas.
- Wiem. –
wychrypiałem.
Wiem i tylko ta świadomość sprawia, że nie załamałem się do
końca.
____________________________________
To już ewidentny koniec tego opowiadania. Nie przewiduję dalszych części.
Bardzo dziękuję wszystkim tym, którzy dotrwali aż do teraz. To wiele dla mnie znaczy.
Krótka statystyka bloga:
Prawie 19 tys. wyświetleń, 542 komentarze i 53 obserwatorów <3
Raz jeszcze dziękuję. Jesteście niesamowici.
Chciałabym, żeby każdy kto kiedykolwiek czytał to opowiadanie, zostawił po sobie nawet krótki komentarz. Byłabym bardzo wdzięczna.
To tyle ode mnie.
Kocham was! xxx