sobota, 22 września 2012

Rozdział 7

Obudziłem się czując potworny ból głowy i suchość w gardle. Obróciłem się na prawy bok, a chwilę później leżałem już na podłodze z twarzą przyciśniętą do dywanu. Jęknąłem z bólu i przewróciłem się na plecy. Powoli otworzyłem jedno oko potem drugie i zobaczyłem zmartwioną twarz mojej przyjaciółki.
- Żyjesz? - spytała.
- Chyba tak. - wychrypiałem po chwili.
Dziewczyna wyciągnęła do mnie rękę i pomogła mi wgramolić się z powrotem na łóżko. Leżeliśmy w ciszy dobre piętnaście minut, aż w końcu zaczęło mnie to nudzić. Odchrząknąłem i skierowałem swój wzrok na blondynkę.
- Przepraszam. - powiedziałem.
- Za co? - spytała nie patrząc na mnie.
- Za to że przeze mnie się pokłóciliśmy. To ja chciałem iść na tę głupią imprezę do Rubby, bo chciałem przez chwilę nie myśleć o problemach które czekają na mnie w domu. Nawet mi do głowy nie przyszło zapytać was o zdanie. Zachowuję się jak wasz szef, a nie jak przyjaciel..
- Już dawno mi przeszło. - powiedziała Grace zatykając mi usta. - A Scott na pewno nie żałuje że tam poszedł. - dodała z uśmiechem.
Zdjąłem jej dłoń z moich ust i splotłem swoje palce z jej. Leżeliśmy tak patrząc sobie prosto w oczy, jednak coś zaczęło mnie męczyć.
- Co się działo na tej imprezie? - wypaliłem.
Poczułem że dziewczynę przeszedł dreszcz gdy to powiedziałem. Wyrwała rękę z mojego uścisku i zerwała się z łózka, by następnie stanąć przed oknem. Co ją ugryzło? Obróciłem się na lewy bok i przyglądałem się Grace, czekając aż coś powie, ale raczej nie chciała nic mówić.
- Grace? - spytałem siadając na łóżku.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech i powoli odwróciła się w moją stronę.
- Nie pamiętasz? - zapytała.
- Skoro pytam to chyba nie. - odparłem ironicznie.
- Właściwie to nic takiego. Na początku strasznie dużo piłeś i tylko obserwowałeś wszystkich, ale kiedy ze Scottem chcieliśmy się zbierać zorientowaliśmy się że ciebie nie ma. Całą trójką to znaczy ja, Scott i Alex zaczęliśmy cię szukać. Poszłam na górę i weszłam do jakiegoś pokoju a tam ty i Rubby.. - urwała zastanawiając się co powiedzieć. - Może inaczej. Gdybym wtedy nie weszła do tego pokoju zaliczyłbyś Mallory. - powiedziała w końcu.
Patrzyłem na nią szeroko otwartymi oczami. Ja i Rubby? Ona chyba sobie jaja ze mnie robi! W czasie kiedy ja walczyłem z myślami, Grace podeszła do łóżka i usiadła obok mnie, ponownie splatając nasze palce. Ciepła dłoń dziewczyny pozwoliła mi trochę się ogarnąć.
Spojrzałem na blondynkę szukając na jej twarzy jakichkolwiek oznak wskazujących na to że to co powiedziała nie jest prawdą, jednak niczego takiego nie znalazłem. Westchnąłem głośno zrezygnowany. No to teraz nie będę miał żadnych szans u Grace.
- Chciałeś wiedzieć. - szepnęła przyglądając mi się.
- Nie myślałem że to będzie takie straszne. - odparłem.
- Jeżeli podoba ci się Rubby to żaden problem. Ona podoba się wielu chłopakom..
- Ale nie mi! - warknąłem. - Nie znoszę pustych, wrednych idiotek myślących tylko o sobie! - dodałem zdenerwowany.
Poczułem jak blondynka kładzie dłoń na moim ramieniu. Spojrzałem najpierw na jej rękę a później na jej twarz. Wyglądała tak słodko, nawet z tymi rozczochranymi włosami. Uśmiechnąłem się delikatnie a dziewczyna odwzajemniła gest. Nagle zdałem sobie sprawę z czegoś co powiedziała wcześniej..
- Chwila. - powiedziałem. - Na imprezę przyjechałaś z Carlosem, więc czemu wracałaś z nami? - spytałem.
Zobaczyłem w oczach Grace dużo smutku. Jeżeli ta gnida coś jej zrobiła to pożałuje że przeniósł się do naszej szkoły. Przyglądałem się jej uważnie czekając aż odpowie, ale ona trochę się speszyła i chciała wstać, ale nie pozwoliłem jej i mocniej ścisnąłem jej dłoń.
- Grace jesteśmy przyjaciółmi, możesz mi powiedzieć wszystko. Chyba że coś się zmieniło. - szepnąłem.
- Nie, nic się nie zmieniło, po prostu Carlos wyszedł wcześniej, a ja chciałam jeszcze z wami pobyć i zostałam. - powiedziała takim tonem że nawet przez chwilę jej nie wierzyłem.
Patrzyłem na nią z uniesionymi brwiami, a ona westchnęła głośno.
- On mi się strasznie podoba. - szepnęła. - Jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze w towarzystwie żadnego chłopaka. - kiedy to powiedziała poczułem się urażony. Nie czuła się dobrze w moim towarzystwie? - Po co ja ci to mówię, jesteś chłopakiem, nie zrozumiesz. - z rozmyśleń wyrwał mnie jej głos.
- Ty też się mu podobasz. - powiedziałem czując ból w klatce piersiowej.
- Skąd wiesz? - spytała wyraźnie zaskoczona.
- Zaufaj mi. - powiedziałem uśmiechając się sztucznie.
Grace tak się ucieszyła, że zaczęła piszczeć na cały głos. Starałem się uśmiechać przez cały czas, aby jej nie urazić, ale szło mi kiepsko, jednak ona nawet tego nie zauważyła. Spuściłem głowę i zacząłem wpatrywać się w podłogę, kiedy dziewczyna zarzuciła mi ręce na szyje i dała mi buziaka w policzek. Poczułem jak na twarz uderza mi ciepło i za nic nie potrafiłem tego ukryć. Blondynka zachichotała słodko, co jeszcze bardziej pogorszyło mój obecny stan.
Wstałem ostrożnie z łóżka i odszukałem moje Nike, a następnie założyłem je na stopy. Czułem na sobie spojrzenie dziewczyny, ale bałem się na nią spojrzeć. Nie no Nathan ogarnij się człowieku! Nie ta to inna! Pokręciłem głową i ruszyłem w kierunku drzwi jednak zatrzymał mnie głos Grace.
- Wybierasz się gdzieś? - spytała.
- Pójdę już do domu. - odparłem nie odwracając się.
- Nie ma mowy! Zostajesz u nas na śniadanie! - powiedziała.
Usłyszałem jej kroki więc się odwróciłem. Stanęła naprzeciwko mnie i patrzyła na mnie spod przymrużonych powiek. Westchnąłem głośno i wywróciłem oczami. Na twarzy dziewczyny zakwitł szeroki uśmiech, a moje serce zaczęło wariować.
Grace chwyciła moją dłoń i splotła nasze palce i pociągnęła mnie w kierunku kuchni, gdzie już krzątała się jej mama. Kiedy mnie zobaczyła trochę się zdziwiła, jednak po chwili uśmiechała się serdecznie. Usiadłem przy stole i przyglądałem się temu co robi pani Lydia. Chyba smażyła naleśniki, ale nie byłem pewny, w każdym razie zapach był nieziemski. 
Pięć minut później pani Bennett postawił przede mną talerz w górą naleśników polanych czekoladą. Dopiero wtedy zorientowałem się że Grace gdzieś wyszła. Kiedy zdałem sobie z tego sprawę, do kuchni weszła właśnie ona. Wyglądała cudnie. Miała na sobie krótkie dżinsowe spodenki, luźną koszulkę i do tego conversy. W sumie nie jej ubiór mnie tak zachwycił, bo ubierała się codziennie, tylko to że miała rozpuszczone włosy, co bardzo rzadko się zdarza i zrobiła sobie makijaż. Patrzyłem na nią szeroko otwartymi oczami i z otwartą buzią, czego się dowiedziałem parę sekund później kiedy pani Lydia do mnie podeszła i "podniosła" moją szczenę.
- Wybierasz się gdzieś? - odezwała się pani Bennett. - Jest niedziela.
- Nie będę siedziała przez cały dzień w domu. Galeria handlowa powinna być otwarta. - oznajmiła radośnie Grace klaszcząc w dłonie.
Kobieta pokręciła głową z uśmiechem na ustach i wróciła z powrotem przygotowywać śniadanie, natomiast blondynka usiadła obok mnie. Dziwnie się czułem kiedy mi się tak przyglądała. Popatrzyłem na nią marszcząc brwi a ona tylko cicho się zaśmiała.
- Idziesz ze mną na te zakupy? - spytała dziewczyna kiedy jej matka postawiła przed nią talerz z naleśnikami.
Zawahałem się przez chwilę, ale później przyszło mi na myśl: A co mi tam, zawsze to spędzę z nią trochę czasu.
- Czemu nie. - powiedziałem patrząc w talerz.
- Kocham cię! - powiedziała z uśmiechem i dała mi buziaka w policzek.
- Czy ja o czymś nie wiem? - odezwała się jej mama.
- Nie czemu? - powiedzieliśmy jednocześnie.
Zaczęliśmy się śmiać, a pani Lydia przyglądała się nam kręcąc głową. Gdy zjedliśmy śniadanie postanowiliśmy się już zbierać, bo musiałem jeszcze skoczyć do domu odświeżyć się i przebrać. W drodze dużo się śmialiśmy, gdyż musieliśmy nadrobić te kilka dni.
Dziesięć minut później byliśmy już u mnie. Wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w świeże ciuchy i poszliśmy do galerii handlowej. Kiedy byliśmy przed wielkim budynkiem, zauważyłem że w naszą stronę zmierza nie kto inny jak Carlos Smith. Moja przyjaciółka także go zauważyła, a na jej twarzy zakwitł przeuroczy uśmiech. Zacisnąłem dłonie w pięści by się opanować, ale szło mi marnie.
- Hej śliczna. - powiedział chłopak i pocałował MOJĄ Grace w kącik ust.
- Hej. - blondynka prawie skakała z radości.
- Wybierasz się na zakupy? - spytał.
- Tak, chciałam kupić nowe buty. - odparła.
I tak gadali przez jakiś czas, kompletnie zapominając o mojej obecności. Czułem się urażony, bo to miał być nasz dzień, ale jak zwykle ktoś musiał się wpieprzyć. Nie mogąc dłużej patrzeć na ich słodkie uśmieszki ruszyłem w kierunku galerii. Kiedy byłem już przy wejściu usłyszałem jak ktoś mnie woła, więc się odwróciłem.
- Nathan czekaj! - krzyknęła Grace.
Oparłem się o ścianę i czekałem na przyjaciółkę starając się wyglądać normalnie. Nie wiem z jakim efektem ale chyba nie było tak źle.
- Co się stało? - spytała.
- Nic. - odparłem. - Nie chciałem wam przeszkadzać. - dodałem uśmiechając się krzywo.
- Oj nie przesadzaj. Chodź. - powiedziała chwytając mnie za rękę.
Weszliśmy do budynku i od razu zaczęliśmy chodzić po wszystkich sklepach z obuwiem. Chyba każdy kto nas mijał brał nas za parę widząc że chodzimy trzymając się za ręce, ale specjalnie nie przeszkadzało mi to.
W pewnym momencie zaciągnąłem przyjaciółkę do sklepu sportowego, a ta przyglądała mi się dziwnie. Poszedłem do działu gdzie mieli deskorolki i zacząłem się im przyglądać.
- Po co ci deskorolka, przecież masz już jedną, tą co ci tata kupił. - powiedziała Grace.
Skrzywiłem się słysząc te słowa.
- Eeee, b-bo chce mieć jeszcze jedną. - wypaliłem nie patrząc na nią.
- Nathan co jest? - spytała odwracając mnie twarzą do siebie.
- Greg rozwalił moją deskę. - powiedziałem patrząc na swoje buty.
- Jak to? Dlaczego?
- Nie wiem. Mam już tego wszystkiego serdecznie dość. - powiedziałem. - A najgorsze jest to, że co by ten dupek nie zrobił, mama i tak zawsze go będzie bronić. - poczułem jak do oczu napływają mi łzy.
Dziewczyna przygarnęła mnie do siebie i mocno przytuliła. Odwzajemniłem uścisk i jakoś tak lżej na sercu mi się zrobiło. Nie wiem co bym zrobił gdyby nie było przy mnie Scotta i Grace.
Staliśmy tak z dziesięć minut w zupełnej ciszy. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, blondynka znowu chwyciła mnie za rękę i wyszliśmy ze sklepu, a następnie z budynku. Poszliśmy do jakiegoś parku i usiedliśmy na ławce.
Siedzieliśmy tak gadając o wszystkim i o niczym, kiedy moja komórka zaczęła dzwonić. Wyciągnąłem ją szybko i spojrzałem na wyświetlacz. Mama? Nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha.
- Tak mamo? - spytałem.
- To ja. - usłyszałem cichy szept.
- Lucas? - zdziwiłem się. - Skąd masz telefon mamy? - zapytałem patrząc na przyjaciółkę która też była w lekkim szoku.
- Zabierz mnie stąd. - zaszlochał.
- Co? Dlaczego? Co się stało? - zdziwiłem się.
- Nathan proszę! - teraz młody płakał na całego.
- Co ty robisz gówniarzu! Oddawaj to! - usłyszałem podniesiony głos Grega, jakiś huk, płacz Lucasa a parę sekund później cisza.
- Lucas! - krzyknąłem zrywając się z ławki.
Spojrzałem na wyświetlacz, ale niestety połączenie zostało zerwane. Zacząłem kląć i chodzić w tę i z powrotem.
- Co się stało? - spytała Grace stając przede mną.
- Nie wiem. Lucas dzwonił, był przerażony i płakał, a potem Greg mu wyrwał telefon i chyba go uderzył. - nawijałem szybko i poczułem jak po policzkach spływają mi łzy.
- Hej spokojnie, nic mu nie będzie..
- To moja wina! Zamiast walczyć o to by został ze mną zostawiłem go samego! - krzyknąłem przeczesując włosy.
- Nathan przestań! To nie twoja wina! - warknęła na mnie dziewczyna.
Grace podeszła do mnie i znowu mnie przytuliła, co sprawiło że jeszcze więcej łez zaczęło wypływać z moich oczu. Przełknąłem głośno ślinę i wtuliłem się w dziewczynę jak małe dziecko.
- Jeśli coś się stało mojemu bratu, nie daruję mu tego. - powiedziałem.


____________________________________
Yeah napisałam w końcu ;D
Mam nadzieję że się wam podoba ;) Starałam się jak mogłam ^^
Pozdrawiam ;)
@Twinkleineye

13 komentarzy:

  1. Oby Lucas'owi nic nie było.
    Ja to najchętniej za przeproszeniem zajebałabym Greg'a! Jakoś tak nie lubię go ;/

    Czekam na następny rozdział i zapraszam---> http://onelove-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając końcówkę szczęka mi opadła :o
    Ten Greg jest psychiczny, poszatkować gnoja.
    Mam nadzieję, że szybko wrócą i z Lucasem będzie w porządku, a tą matka się opamięta :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako, że to dopiero 7 rozdział przypuszczam, że jeszcze usłyszymy o Gregu. :3 Ale i tak zajebałabym go . ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Lucas. ;c Szkoda mi Nathana, niech Grace przejrzy na oczy czy coś. Rozdział zajebisty z resztą jak zwykle. Dodaj szybko kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Heeej :) u mnie nowa notka :) liczę na to, że zobaczysz :P

    Pozdrawiam, Justina Bathel [justinabathels.blogspot.com/] ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :) J zapraszam do mnie bo pojawił się kolejny ;) forever-young-directioner.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda Lucasa ;( Zapraszam też na http://totaleclipseoftheheartangel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. prosiłaś o informowanie,tak więc informuję,że pojawił się nowy rozdział na http://open-your-eyesx.blogspot.com/ xx. Lola

    OdpowiedzUsuń
  9. W fajnym miejscu skończyłaś to mobilizuje do czytania kolejnego rozdziału.

    P.S. Zapraszam do mnie: http://ruletheworldourslove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaa kocham cie normalnie <3
    Piszesz cudnie, a ten świetny rozdział tylko potwierdza moje słowa :D
    W ciekawym momencie skończyłaś ;P Bardzo chce wiedzieć co się stało, więc czekam na nn, które mam nadzieje pojawi się jak najszybciej ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. jeeej, jaki długi ;o ale warto czytać. w fajnym momencie skończyłaś, noo -.- teraz umieram z niecierpliwości co będzie dalej. no nic, czekam na następny! :* zapraszam też na mojego bloga (nowy!) z opowiadaniem o One Direction. Proszę, zaobserwuj i skomentuj, dobrze? :) http://i-will-be-ur-man.blogspot.com/ ja Twojego bloga OBSERWUJĘ :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej, u mnie nowy rozdział, zapraszam : )
    scars-future.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow... Teraz do rozgryzienia pozostaje mi zachowanie Grace. Niby Carlos się jej strasznie podoba, a Nathana lapie za rękę,pomaga mu. No ok, są przyjaciółmi. Czytam ciag dalszy!

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję za wszystkie komentarze, zarówno te miłe jak i negatywne.Bardzo motywują mnie one do dalszej pracy i poprawiania swojego stylu. Kocham was ♥