wtorek, 2 października 2012

Rozdział 8

Siedzieliśmy w parku jeszcze przez jakiś czas, ale tylko dlatego że Grace nie chciała mnie puścić do domu w takim stanie. Kiedy trochę się uspokoiłem odprowadziłem przyjaciółkę do domu i sam pędem skierowałem się do siebie. Kiedy tylko stanąłem w progu domu, wszystkie negatywne emocje powróciły. Miałem ochotę rozwalić wszystko co stało na mojej drodze, jednak z trudem się powstrzymałem.
Jako że rodzinka miała wrócić dopiero około dwudziestej poszedłem do swojego pokoju. Leżałem na łóżku tępo wpatrując się w zegarek, wyczekując odpowiedniej godziny. Przez cały czas nie myślałem o niczym innym tylko o moim bracie. Mam gdzieś to że mnie bije i wyzywa, ale świadomość że mógł coś zrobić Lucasowi sprawiała że czułem potworny ból. To wszystko będzie tylko moją winą, bo to ja zawsze go podjudzałem.
Nagle usłyszałem charakterystyczny dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. Zerwałem się szybko na równe nogi i zbiegłem na dół. Cała trójka znajdowała się w salonie. Stanąłem w progu i spojrzałem na Lucasa, który miał rękę w gipsie. Zacisnąłem dłonie w pięści i przygryzłem nerwowo wargę.
W tym właśnie momencie odwróciła się moja mama. Uśmiechnęła się do mnie ciepło i podeszła trochę bliżej.
- Hej synku. - powiedziała.
- Nathan! - krzyknął Lucas.
Młody podbiegł do mnie i wtulił się w moje nogi. Odsunąłem go delikatnie i wściekły ruszyłem w stronę naszego ojczyma. Mężczyzna patrzył na mnie krzywo, ale miałem to gdzieś.
- Mam gdzieś to że mnie bijesz i traktujesz jak śmiecia, ale nie pozwolę żebyś to samo robił z moim bratem! - krzyknąłem i popchnąłem go z całej siły.
Greg był trochę zaskoczony moim zachowaniem. Zatoczył się do tyłu i po chwili spojrzał na mnie gniewnym spojrzeniem. Nie czułem wtedy strachu. Liczyło się tylko to co zrobił.
Mężczyzna podszedł bliżej, chwycił mnie za bluzę i podniósł do góry. Przez cały czas hardo patrzyłem mu w oczy. Nagle obsunął mnie od siebie i uderzył mnie w twarz. Zachwiałem się lekko, ale nie upadłem, bo Greg nadal mnie trzymał. Próbowałem się mu wyrwać, ale byłem bez szans. Po chwili znowu dostałem, ale tym razem znacznie mocniej.
Ojczym rzucił mnie na podłogę niczym worek ziemniaków i zaczął mnie kopać po żebrach. Zalała mnie tak potworna fala bólu, że miałem wrażenie, iż za chwilę stracę przytomność, ale na moje nieszczęście tak się nie stało. Słyszałem i widziałem jak Lucas płacze i próbuję do mnie podbiec, ale mama go trzymała.
Wiecie co w tym momencie bolało mnie najbardziej? Nie, nie to że Greg mnie kopał, tylko to że moja rodzona matka nawet nie zareagowała, tylko przyglądała się temu wyrażając na to zgodę.
Po kilkunastu minutach Greg przestał się na mnie wyżywać i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Leżałem na podłodze zwijając się z bólu i plując krwią. Po chwili Lucas w końcu wyrwał się matce i podbiegł do mnie. Widziałem że coś krzyczy, ale nie docierały do mnie jego słowa.
- Idź do swojego pokoju. - usłyszałem spokojny głos mamy. - A i jutro nie pójdziesz do szkoły. - dodała i skierowała się do kuchni.
Spróbowałem się podnieść, jednak szybko zrezygnowałem, bo poczułem straszny ból w żebrach. Jęknąłem cicho, a po chwili usłyszałem cichy płacz mojego brata. Spojrzałem na niego i widząc jego przerażoną twarz spróbowałem się trochę pozbierać. Muszę być silny. Dla niego.
Ponowiłem wcześniejszą próbę i tym razem poszło mi trochę lepiej. Oczywiście miałem ochotę zawyć z bólu, ale zacisnąłem zęby.
Z małą pomocą Lucasa udało mi się wstać. Brat pomógł mi się dostać do pokoju. Kiedy tam się znaleźliśmy, ostrożnie położyłem się na łóżku, Braciszek usiadł obok mnie i patrzył na mnie oczami pełnymi łez.
- Bardzo boli? - spytał cicho.
- Tylko trochę. - skłamałem i uśmiechnąłem się blado.
- Przepraszam. - szepnął.
- Hej, nie masz mnie za co przepraszać. - wydusiłem z trudem.
Lucas nic nie powiedział tylko położył się obok mnie i delikatnie przytulił się do mnie. Skrzywiłem się trochę, a następnie objąłem go. Miałem gdzieś ból, teraz liczył się tylko mój brat.
Kiedy obudziłem się następnego dnia, czułem się okropnie. Wszystko mnie bolało, a do tego byłem strasznie niewyspany. Z trudem wstałem i skierowałem się do łazienki. Z apteczki wyciągnąłem silne tabletki przeciwbólowe i zażyłem je z nadzieją że mi pomogą. Później odbyłem poranną toaletę i wróciłem do pokoju. Lucas nadal smacznie spał, więc postanowiłem go nie budzić.
Pomimo tego co wczoraj powiedziała moja matka postanowiłem pójść do szkoły. Wiem że to głupie, ale cóż taki już jestem. Ubrałem się w ciemne dżinsy, białą koszulkę i na to bluzę. W sumie z tym był pikuś, gorzej było z ubraniem butów. Bolące żebra ostro dawały się we znaki.
Kiedy byłem już gotowy wziąłem plecak i po cichu wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół. W całym domu panowała idealna cisza, za co byłem cholernie wdzięczny. Darowałem sobie śniadanie i wyszedłem z domu. Gdy tylko doszedłem na przystanek przyjechał autobus. Usadowiłem się z tyłu i starałem się nie myśleć o tym co się stało wczoraj.
Niecałe dziesięć minut później byłem już pod szkołą. Kiedy wszedłem na szkolny dziedziniec podbiegła do mnie Grace i przytuliła mnie z całej siły, przez co nie potrafiłem pohamować jęku bólu. Blondynka odsunęła się ode mnie i spojrzała na mnie zdziwiona.
- Co ci jest? - spytała.
- Nic. - powiedziałem cicho.
- Scott! - krzyknęła odwracając głowę.
Westchnąłem cicho i znowu się skrzywiłem. Nawet to bolało.Po chwili obok nas pojawił się Scott razem z Alex.
- Co jest? - spytał chłopak patrząc na mnie.
- Nic. - powiedziałem to co wcześniej.
- Wcale nie! - warknęła Grace. - Patrz. - dodała i dźgnęła mnie w żebra.
Jako że nie byłem na to przygotowany zawyłem głośno z bólu. Grace uniosła brwi w górę i uśmiechnęła się triumfalnie. W tym właśnie momencie zadzwonił dzwonek ogłaszający rozpoczęcie pierwszej lekcji.
- Chodźmy lepiej na lekcję. - próbowałem odwrócić ich uwagę.
- Nigdzie nie idziemy dopóki nie powiesz co się stało. - blondynka chwyciła mnie za przedramię.
Skrzywiłem się delikatnie, bo to też mnie zabolało. Cała trójka patrzyła na mnie wyczekująco, a ja nie wiedziałem co zrobić. Po chwili westchnąłem zrezygnowany.
- Dobra. Chodźcie. - powiedziałem i ruszyłem za szkołę.
Kiedy stanęliśmy w takim miejscu gdzie żaden nauczyciel nie mógł nas zobaczyć, odłożyłem plecak na bok i odwróciłem się do przyjaciół. Patrzyli na mnie nie rozumiejąc o co chodzi. Podciągnąłem koszulkę do góry i spojrzałem na moich towarzyszy. Na ich twarzach widziałem przerażenie. Grace podeszła do mnie i delikatnie przejechała palcami po licznych siniakach widniejących na moim brzuchu.
- Greg ci to zrobił, prawda? - spytała cicho.
Skinąłem delikatnie głową i z powrotem naciągnąłem koszulkę. Grace zaczęła chodzić w tę i we wte mrucząc coś pod nosem.
- Nie możemy tego tak zostawić. - powiedziała nagle.
- To co chcesz zrobić? - spytał Scott.
- Chodźmy do mojej mamy. - odparła zerkając na mnie.
- I co to niby da? - zapytałem.
- Nie wiem, ale ona na pewno będzie wiedziała co robić. Nie mogę znieść myśli że ten dupek może coś jeszcze zrobić tobie albo Lucasowi. - Bennett nawijała jak najęta.
Kiedy to powiedziała zrobiło mi się jakoś cieplej na sercu. Martwiła się o mnie. Kurde Nathan ogarnij się człowieku!
- Już zrobił. - powiedziałem cicho, a cała trójka momentalnie na mnie spojrzała. - Złamał mu rękę. - dodałem.
Grace aż poczerwieniałą ze złości. Scott i Alex wymienili zmartwione spojrzenia, a ja stałem jak głupi.
- Idziemy do mojej mamy. - zarządziła Grace.
Nie sprzeczaliśmy się z nią tylko wzięliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy w stronę szkoły. Grace przysunęła się bliżej mnie i delikatnie objęła mnie w pasie. Spojrzałem na nią zdziwiony, a ona uśmiechnęła się łagodnie.
- To na wypadek gdybyś zasłabł czy coś. - wytłumaczyła.
Uśmiechnąłem się do niej, ale nic nie mówiłem. W środku skakałem ze szczęścia jak małe dziecko. Wiem że to bez sensu, ale co tam. Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy. Kiedy weszliśmy do biblioteki, pani Bennett spojrzała na nas zdziwiona.
- A wy nie powinniście być teraz na lekcji. - spytała podchodząc do nas.
- No tak, ale..- zacząłem, ale Grace mi przerwała.
- Jezu olej lekcje! Są ważniejsze rzeczy! - krzyknęła.
- Na przykład jakie? - jej mama uniosła brew do góry.
- Na przykład to! - powiedziała i niespodziewanie podwinęła moją koszulkę do góry.
Czułem się trochę skrępowany kiedy wszyscy się tak na mnie patrzyli, ale cóż. Pani Bennett była w szoku. Podeszła do mnie i przyjrzała się śladom na moim brzuchu.
- Matko święta! Kto ci to zrobił? - spytała zerkając na mnie.
- A jak myślisz? - spytała Grace zanim zdążyłem otworzyć buzię. - Musimy coś z tym zrobić! - podniosła głos.
- Masz rację. To tak, wy wracacie na lekcję, a ja zabiorę Nathana do lekarza. - zarządziła.
- Nie zostanę w szkole! - krzyknęła Grace. - Jadę z wami! - dodała.
Pani Lydia westchnęła przeciągle, ale po chwili skinęła głową. Wiedziała że dyskusja z jej córką nie ma sensu, bo ona jest strasznie uparta, co nawiasem mówiąc bardzo w niej lubię.
- My zostaniemy. - powiedziała cicho Alex. - Damy wam później notatki i tak dalej. A raczej ja wam dam, bo Scott ich nie robi. - uśmiechnęła się krzywo do chłopaka.
Zaśmiałem się cicho widząc minę mojego przyjaciela, ale to nie był dobry pomysł, bo od razu zawyłem z bólu.
- A co z naszą karą? - spytałem cicho.
- Coś się wymyśli. - powiedziała pani Bennett - Dobra to wy zmykajcie, a ja idę wam załatwić zwolnienie. - oznajmiła patrząc na mnie z troską.
Wszyscy skinęliśmy głowami, a następnie mama Grace wyszła z pomieszczenia. Zaraz po niej wyszli Scott i Alex uśmiechając się do mnie. Siedzieliśmy z Bennett w ciszy, czekając aż jej mama wróci. Przyznam że ta cisza była lekko krępująca. Na szczęście po kilku minutach pojawiła się pani Bennett i wyszliśmy z budynku.
U lekarza, a raczej w szpitalu zrobili mi prześwietlenie i kilka badań. Kiedy siedzieliśmy już w trójkę w gabinecie przyszła lekarka.
- No chłopcze, miałeś naprawdę wiele szczęścia. - oznajmiła siadając na krześle. - Właściwie mogę powiedzieć że to cud, że nie masz złamanego żadnego żebra czy uszkodzonych narządów. To tylko bardzo mocne stłuczenie. - uśmiechnęła się delikatnie.
Odetchnąłem z ulgą, a Grace chwyciła moją dłoń i mocno ją ścisnęła. Ona także bardzo się martwiła. Dobrze jest mieć takich przyjaciół.
- Dostaniesz tabletki przeciwbólowe, które będziesz musiał je zażywać dwa razy dziennie. - powiedziała kobieta. - Ach te szkolne bójki. - mruknęła pod nosem.
Otworzyłem usta żeby wytłumaczyć że to nie była bójka, ale pani Bennett mnie powstrzymała. Nie wiem czemu to zrobiła, ale nie sprzeczałem się z nią.
Kiedy wyszliśmy ze szpitala żadne z nas nie odezwała się nawet słowem. W ciszy wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Odezwałem się dopiero wtedy, gdy zauważyłem gdzie jedziemy.
- Po co jedziemy do mnie? Mogłem wrócić z buta. - powiedziałem.
- Razem z Lucasem zamieszkacie na razie u nas. - odparła pani Bennett. - Mam nadzieję że Klara przemyśli sobie wszystko.
Zdziwiło mnie trochę to co powiedziała mama Grace, ale właściwie to było nawet miłe. Przynajmniej mój brat nie będzie już skazany na jakiekolwiek zagrożenie ze strony Grega.



____________________________________________________
Taki sobie mi wyszedł, przynajmniej jak dla mnie. No może akurat wam się spodoba ;)
Pozdrawiam
@Twinkleineye

12 komentarzy:

  1. kure, cudowny, jednak najgorzej o tym bólu się czytało .XD agrr -,-
    reszta cudownie, czy Grace się wreszcie ogarnia i otrząśnie z zauroczenia w Carlosie ?! XD
    czekam na next.
    Pozdrawiam, Domciakowa .XX

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnyy ;D Dodaj szybko kolejny. Już nie mogę się doczekać kiedy Nathan zamieszka z Grace ;D Pozdrawiam. ;xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny, zapraszam też na http://totaleclipseoftheheartangel.blogspot.com + przepraszam za spam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie. Ale, kurde, czemu Grace ewidentnie leci na Carlosa, a nie na Nathana? XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie rozumiem matki Nathana ! Ktoś krzywdzi jej dzieci a ona na to pozwala ! Bardzo się cieszę, że pani Benett chce ich wziąć do siebie, obawiam się tylko, ze w domu może być niezły dym, nawet nie o Nathana ale o Lucasa..
    Ponadto rozdział świetny, cieszę się, ze mimo szkoły znajdujesz czas i dodajesz :))
    +u mnie 3 rozdział, zapraszam :)
    scars-future.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne! Czekam na następny ; )
    Pozdrawiam ; D

    OdpowiedzUsuń
  7. informuję się o nowym rozdziale na open-your-eyesx.blogspot.com <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Pani Benett jest świetna, że weźmie Lucasa i Nathana do siebie, ciekawe co się będzie działo pomiędzy nim a Grace ! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. informuję o nowym rozdziale na http://open-your-eyesx.blogspot.com/ zapraszam do czytania i komentowania : )

    OdpowiedzUsuń
  10. Skoro Nathan będzie mieszkał z Grace to może wreszcie coś się między nimi zmieni :D. Czekam na następny i zapraszam do mnie: http://mam-bestie-w-sobie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. biedny Nathan, biedny Lucas, biedna matka ich obu;/ szkoda mi ich wszystkich, ale jak ona może stać i obojętnie się temu przyglądać?! rozdział jak zawsze świetny!;)
    dodawaj szybko następny!;*
    Asia;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Oooo... A raczej uuuuffff... Mam nadzieje ze ten koszmar się skończy, albo chociaż zelży. Szkoda mi Nathans i Lucasa

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję za wszystkie komentarze, zarówno te miłe jak i negatywne.Bardzo motywują mnie one do dalszej pracy i poprawiania swojego stylu. Kocham was ♥