Kiedy wracałem do domu, byłem pewny że wszyscy będą spali, ale niestety spotkało mnie rozczarowanie. Już z daleka widziałem, że w kuchni świeci się światło. Czyli czeka mnie przesłuchanie jak na komisariacie. Mimo iż cholernie kocham tą rodzinę i lubię spędzać z nimi czas, to nie cierpię kiedy wypytują mnie gdzie byłem, z kim i tak dalej. Westchnąłem ciężko i ruszyłem do drzwi.
Wszedłem do środka zatrzaskując cicho drzwi i chciałem od razu udać się na górę, ale moje plany zniweczył głos pani Bennett dochodzący z kuchni. Wziąłem głęboki wdech i poszedłem do kuchni. Oparłem się o framugę i spojrzałem wyczekująco na kobietę, która siedziała przy stole.
- Gdzieś ty był? Wiesz która jest już godzina? - spytała.
- Byłem w skateparku, a poza tym wcale nie jest tak późno. - mruknąłem.
- Przecież nie masz deski, Greg rozwalił twoją. - odezwała się Grace.
Popatrzyłem na przyjaciółkę zdziwiony i wkurzony jednocześnie. Po kiego grzyba mówi o tym frajerze i jeszcze mi przypomina, że zniszczył jedyną pamiątkę jaką miałem po ojcu? To boli.
- Co z tego. - prychnąłem. - Patrzyłem jak chłopaki jeżdżą. Chociaż tyle mi zostało. - podszedłem do lodówki i wyciągnąłem z niej butelkę wody.
- Ale czemu tak długo? - dopytywała się pani Lydia.
- Co to za przesłuchanie!? - nie wytrzymałem i podniosłem głos. - Dobrej nocy. - mruknąłem i skierowałem się na górę.
Wszedłem do pokoju i mimowolnie się uśmiechnąłem, gdy zobaczyłem śpiącego na łóżku Lucasa. Zazdroszczę mu. Też bym chciał żyć tak bezproblemowo, no może nie do końca jego życie jest bez problemów, bo Greg go bił i w ogóle, ale teraz już będzie ok.
Rzuciłem plecak w kąt pokoju, a następnie usiadłem na krześle, odkręciłem butelkę, którą miałem w ręce i pociągnąłem spory łyk wody. Dopiero wtedy zauważyłem, że ręce mi się strasznie trzęsą, ale to na pewno nie z zimna. Przymknąłem powieki i wziąłem kilka głębokich wdechów, chcąc się uspokoić.
Otworzyłem oczy i wyciągnąłem z plecaka słuchawki, które następnie włożyłem do uszu i włączyłem ulubioną muzykę. Przeniosłem się na łóżko i spróbowałem zasnąć, ale w tym momencie mimo iż muzyka była naprawdę głośna moich uszu doszedł trzask zamykanych drzwi. Mimowolnie się wzdrygnąłem, ale nie otworzyłem oczu. Nagle osoba, która weszła do pokoju zaczęła mnie szturchać w ramię, a następnie wyciągnęła słuchawki z moich uszu.
- Nie udawaj że śpisz. - odezwała się Grace surowo.
Otworzyłem jedno oko i spojrzałem na jej rozgniewaną twarz. O co jej chodzi? Coś czuję że to nie będzie miła rozmowa.
- Co jest? - spytałem głupio.
- Co jest? - powtórzyła zdziwiona. - Co się z tobą dzieje człowieku? Od jakiegoś czasu zachowujesz się strasznie dziwnie i jeszcze dzisiaj naskoczyłeś na moją mamę. Ona się o ciebie martwi i w ogóle, a ty się jeszcze czepiasz..
- Nie prosiłem się o pomoc i nie chcę żeby ktoś się o mnie martwił. Potrafię sam o siebie zadbać. - mruknąłem.
- Dobra, mniejsza z tym. Nie przyszłam po to żeby prawić ci kazania. - odparła nie patrząc namnie. - Mama nie zdążyła ci powiedzieć, że jutro po szkole idziemy na komisariat złożyć zeznania przeciwko Gregowi.
- Jutro? - zdziwiłem się. -Nie można tego przełożyć? - spytałem.
- Że co? Chyba się przesłyszałam. Nathan chodzi o twoje pobicie i o pobicie Lucasa do cholery!
- Nie rozumiesz. Nie chodzi o to że nie chcę, żeby poszedł do paki, bo chcę, i to bardzo. Po prostu chodzi o to, że chcę dać czas mojej matce. Chcę, żeby pokazała że jej na nas zależy i żeby to ona pozbyła się tego gnoja i to z własnej woli. - po części nie kłamałem, naprawdę chcę żeby matka sama wywaliła Grega z domu, ale i tak bardziej chodziło mi o to że chcę się spotkać z Melissą.
Grace patrzyła na mnie przez chwilę, analizując w głowie to co powiedziałem i po chwili skinęła głową zgadzając się z tym co powiedziałem.
- Chyba masz rację. - mruknęła w końcu. - Dobrej nocy. - powiedziała po chwili ciszy.
- Dobranoc. - odparłem.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie delikatnie i wyszła z pokoju. Westchnąłem zrezygnowany, a następnie wśliznąłem się pod kołdrę i przymknąłem powieki z nadzieją, że za chwilę zasnę.
* * *
Staliśmy pod główną bramą i czekaliśmy aż pojawi się Scott. Przez cały czas myślałem o tym co mówiła wczoraj Grace, w sensie o tym pójściu na policję. Pani Bennett nie była zbyt zadowolona, gdy jej rano powiedziałem, że chcę z tym jeszcze poczekać. Próbowała mnie jeszcze przekonywać, ale byłem nieugięty (tą cechę odziedziczyłem po ojcu).
Nagle Grace przywaliła mi w ramię. Zdziwiony zamrugałem oczami i spojrzałem na przyjaciółkę, która przyglądała mi się z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Za co to? - spytałem rozmasowując bolące miejsce.
- Bo mnie nie słuchasz. - wystawiła mi język. - Scott i Alex idą. - dodała po chwili.
Odwróciłem się i zauważyłem naszych przyjaciół zmierzających do nas. Przywitałem się ze Scottem typowym męskim uściskiem dłoni, natomiast Alex pocałowałem w policzek, za co dostałem od przyjaciela w ramie w które wcześniej przywaliła mi Grace.
- Kurwa uparliście się, że będziecie mnie dzisiaj bić czy co? - jęknąłem.
- A temu co? - spytał Scott.
- Gówno frajerze. - mruknąłem i przywaliłem mu w ramie.
Właśnie w ten sposób zaczęliśmy się bić, ale oczywiście nie na serio. Po kilku minutach Grace rozdzieliła nas śmiejąc się, że zachowujemy się jak dzieci. Może i tak, ale już wolę zachowywać się jak dziecko niż udawać dorosłego.
W pewnej chwili zauważyłem Melissę zmierzającą do szkoły w towarzystwie swoich koleżanek. Przeprosiłem przyjaciół i szybko podbiegłem do dziewczyny.
- Hej. - uśmiechnąłem się do niej.
- O hej. - odwzajemniła gest. - Zaraz do was dołączę. - zwróciła się do koleżanek, które wchodziły już do budynku szkolnego. - Co tam? - odwróciła się z powrotem do mnie.
- Właściwie to chciałem się zapytać czy nasze spotkanie jest nadal aktualne. - przygryzłem delikatnie wargę. Nie wiem czemu, ale byłem trochę zdenerwowany.
- Tak, chyba że nie chcesz. - wyglądała na trochę smutną.
- Oczywiście że chcę, jak możesz myśleć inaczej. - uśmiechnąłem się. - To może spotkamy się w skateparku? Po lekcjach muszę jeszcze zostać w bibliotece. - mruknąłem krzywiąc się lekko.
- Jasne. - zaśmiała się. - To do zobaczenia później. - powiedziała i puściła mi oczko.
Odwróciła się z gracją i ruszyła w kierunku szkoły. Patrzyłem w ślad za nią przez kilka sekund i po chwili sam się odwróciłem. Myślałem, że dostanę zawału, kiedy przede mną nagle pojawiła się Rubby. Dziewczyna uśmiechnęła się w swoim stylu, a mnie przeszedł dreszcz i to wcale nie było przyjemne uczucie. Jak na zawołanie w mojej głowie rozbrzmiał głos Grace, która opowiadała mi co się stało w dzień imprezy u Mallory. Skrzywiłem się na samo wspomnienie tych słów.
- Hej Nathan. - odezwała się uśmiechając się przy tym zalotnie. Nigdy nie działał na mnie jej "urok".
- Hej Ruby. - uśmiechnąłem się sztucznie. - Co słychać?
- Świetnie, ale ja nie w tej sprawie. Chciałam zapytać czy nie miałbyś ochoty wyjść gdzieś ze mną. - mówiąc to przygryzła "uwodzicielsko" wargę.
- Eeee wiesz, nie bardzo. Mam ostatnio strasznie dużo na głowie i jakiekolwiek wypady odpadają. - mruknąłem i przeczesałem dłonią włosy.
Dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną. Chyba po raz pierwszy ktoś dał jej kosza. Po chwili znowu się uśmiechnęła.
- No to innym razem. - wymruczała i to dosłownie, a następnie pocałowała mnie w policzek i poszła do szkoły.
Rękawem bluzy wytarłem policzek i skierowałem się z powrotem do przyjaciół. Mam nadzieję, że nie widzieli mojej krótkiej wymiany zdań z Mallory, w innym wypadku nie dadzą mi żyć. Kiedy stanąłem obok nich, trzy pary oczu momentalnie przeniosły się na mnie.
- Co to za panna była, ta do której poszedłeś? - spytał Scott.
- Melissa. Poznałem ją w skateparku. - wzruszyłem ramionami.
- Niezła jest. - stwierdził mój przyjaciel, a po chwili dostał w głowę od Alex. - No co? Powiedziałem tylko że ładna, a nie że chciał bym ją.. - nie zdążył dokończyć bo znowu dostał w tył głowy. - Dobra już się nie odzywam. - mruknął i założył ręce na piersi.
Uśmiechnąłem się szeroko widząc obrażoną minę przyjaciela i "wściekłą" minę Alex. Oni ją niemożliwi, ale właśnie dlatego tak bardzo ich lubię.
* * *
Oparłem się o biurko i rzuciłem ścierkę na krzesło, na którym siedział Scott. Chłopak wyglądał jakby właśnie wyszedł z kopalni, a nie ścierał półki w bibliotece. Uśmiechnąłem się widząc kurz na jego twarzy. Wyglądał przekomicznie.
- Mam już dość tego sprzątania. - jęknął prostując się na krześle.
- Ty wiesz że to dopiero początek? - zaśmiałem się cicho.
- Jak mógłbym zapomnieć? Pani Bennett przypomina nam o tym co pięć minut. - mruknął.
Uśmiechnąłem się półgębkiem, a po chwili z powrotem wlazłem na drabinę i zacząłem układać książki na półce, którą wcześniej przetarłem. Tak szczerze to ja też miałem już dość zostawania po lekcjach i sprzątania w bibliotece. Zdecydowanie wolałbym jakoś inaczej spędzać ten czas. Od razu pomyślałem o Meli. Gdyby nie ta głupia kara już od godziny siedziałbym z nią w parku, a tak? Hoke i te jego słynne kary.Jeszcze kiedyś się na nim zemszczę za to wszystko, zobaczycie.
W pewnej chwili usłyszałem jak drzwi się otwierają i że ktoś wszedł do biblioteki. Będąc pewnym że to pani Bennett nawet nie zareagowałem, tylko dalej układałem książki. Po chwili jednak usłyszałem znajomy głos i o mało nie spadłem z drabiny.
- Hej Nathan.
Odwróciłem się i spojrzałem na Melissę, która przyglądała mi się z uśmiechem na ustach i uroczymi rumieńcami na policzkach. Do tego była ubrana w za dużą bluzę z kapturem i full capa. Wyglądała naprawdę słodko.
- Ty jesteś Melissa? - spytał Scott na co dziewczyna odpowiedziała skinięciem głowy. - Scott. Wiesz, chciałbym móc powiedzieć, że wiele o tobie słyszałem, ale mama mówiła że nie wolno kłamać.- podrapał się po głowie, a dziewczyna wybuchnęła śmiechem. - Nathan nic nie chciał powiedzieć na twój temat, oprócz tego że poznaliście się w skateparku.
- W sumie to nie ma co opowiadać, nie jestem ciekawą osobą. - wzruszyła ramionami.
- Bitch please, musi być w tobie coś, bo w końcu zainteresowałaś naszego Nathanka. - zaśmiał się mój przyjaciel.
Jezu zaraz mu coś zrobię i to nie będzie miłe. Zeskoczyłem zgrabnie z drabiny i szybko do nich podszedłem. Nie chciałem żeby ich rozmowa zeszła na dziwne lub niekorzystne dla mnie tematy.
- Ty nie miałeś przypadkiem wycierać półek? - spytałem kumpla. Scott zaśmiał się głośno rozumiejąc o co mi chodzi. Mrugnął do Melissy i poszedł przeglądać książki, które leżały na stoliku. Wywróciłem oczami i spojrzałem na dziewczynę.
- Co tu robisz? Umawialiśmy się w skateparku? - zdziwiłem się.
- No tak, ale zwolnili nas godzinę wcześniej i nie chciałam sama siedzieć w parku, więc przyszłam do ciebie. - uśmiechnęła się wesoło.
- To miło, ale muszę tu jeszcze trochę posiedzieć. - mruknąłem.
- Nic nie szkodzi. Posiedzę z wami, może wam pomogę. - zaśmiała się.
Także się zaśmiałem na dźwięk jej słów, w których dało się wyczuć nutkę sarkazmu. Też często w ten sposób zwracałem się do innych osób, a zwłaszcza do Scotta. Za każdym razem dowiaduję się, że ja i Mel mamy ze sobą wiele wspólnego i to jest całkiem fajne.
* * *
Szliśmy z Melissą w stronę centrum handlowego wygłupiając się i śmiejąc się na całe gardło. Postanowiliśmy że najpierw pójdziemy do sklepu sportowego, gdzie kupię sobie nową deskorolkę, a później do skateparku.
Kiedy pani Bennett zobaczyła naszą trójkę w bibliotece trochę się zdziwiła, ale i tak po chwili zaczęła się śmiać że ma jeszcze jedną osobę do sprzątania. Jednak mimo to przez cały czas dziwnie mi się przyglądała. Nie było to zbyt miłe uczucie, ale nic nie mówiłem.
Weszliśmy do sklepu z uśmiechami na twarzach. Od razu ruszyliśmy na poszukiwania odpowiedniej deski, chociaż właściwie to ja szukałem takiej żeby była podobna do tej, którą kupił mi ojciec. Wiem, że to już nie będzie to samo, ale jak się uprę to nie ma mocnych.
- A ta? - spytała Mel pokazując mi kolejną deskorolkę.
Patrzyłem na nią przez chwilę, zdając sobie sprawę że jest prawie identyczna jak moja stara deska. Uśmiechnąłem się szeroko i skinąłem głową.
- Jest idealna. - powiedziałem.
Melissa uśmiechnęła się dumnie, a ja zacząłem się śmiać. Zanim poszliśmy zapłacić za deskorolkę wziąłem jeszcze kask, który zdecydowanie się dziś przyda. Dziewczyna popatrzyła na mnie dziwnie, co sprawiło że znowu zacząłem się śmiać.
- Po co to? - spytała głupio.
- Dla twojego bezpieczeństwa. - odparłem zakładając jej kask na głowę.
- Wyglądam jak idiotka. - mruknęła zakładając ręce na piersi.
- Wyglądasz na prawdę słodko, a poza tym twoje bezpieczeństwo jest najważniejsze. - uśmiechnąłem się do niej delikatnie.
Dziewczyna oblała się rumieńcem i zawstydzona spuściła głowę w dół. A miałem jej więcej nie onieśmielać. Taa, no to mi się udało. Objąłem ją ramieniem i poprowadziłem w stronę kasy. Mela ściągnęła kask z głowy i podała mi go. Zapłaciliśmy za rzeczy i ruszyliśmy do skateparku.
Na miejscu nie było zbyt wiele osób, co w sumie było trochę dziwne ale dla nas lepiej, bo Melissa nie będzie musiała się wstydzić czy coś. Ponownie założyłem jej kask na głowę i zaczęliśmy naukę. Na początek utrzymywanie równowagi, później wytłumaczyłem jak skręcać i zatrzymywać się. Mel słuchała mnie uważnie i łapczywie chłonęła wszystko co mówiłem. Po około dwóch godzinach radziła sobie już całkiem nieźle. Chyba jestem niezłym nauczycielem. Znowu ta moja skromność.
W pewnej chwili Mel chciała wskoczyć na deskę, ale coś jej nie wyszło, bo deskorolka pojechała do przodu a ona prawie wylądowała na betonie. Prawie, bo w ostatniej chwili ją złapałem. Spojrzałem na jej twarz, która okazała się być bardzo blisko mojej. Czułem na szyi jej przyspieszony oddech. Przez kilkanaście sekund patrzyliśmy sobie w oczy, a nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać, jednak nagle zdaliśmy sobie sprawę z tego co się dzieje i odsunęliśmy się od siebie. Pomogłem jej stanąć na równe nogi, a ona zrobiła krok do tyłu i spuściła głowę w dół. Przeczesałem włosy dłonią i przygryzłem wargę. Co się ze mną dzieje?
- Może spróbuję jeszcze raz. - mruknęłam, ale i tak dało się usłyszeć drżenie w jej głosie.
- Tak, spróbuj jeszcze raz.
Dziewczyna wzięła deskorolkę i próbowała dalej jeździć. Usiadłem na ławce i przyglądałem się jej, jednocześnie walcząc z myślami. Przecież kocham Grace, więc czemu chciałem pocałować Melissę? Lubię ją, nawet bardzo. Jest miła, zabawna i uwielbia jazdę na deskorolce, jest.. idealna, ale nie mogę z nią być. Czemu? Sam nie wiem. Przecież Grace nigdy nie będzie moja, więc dlaczego nie mogę spotykać się z kimś innym? Boże Nathan jesteś zdrowo popierdolony.
- Wszystko w porządku? - spytała Mel siadając obok mnie i ściągając z głowy kask.
- Taa, znaczy nie. Przepraszam za to co się prawie stało. - mruknąłem.
- Nie masz za co, przecież nic się nie stało. - uśmiechnęła się, a na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.
- Może masz rację. - odparłem - Odprowadzić cię już do domu? - spytałem.
- Czemu nie. - wzruszyła ramionami. - Ale wcześniej w ramach podziękowania zapraszam cię na kawę, albo pizzę, sama nie wiem. - powiedziała i podniosła się na równe nogi.
- Czemu nie. - zaśmiałem się.
Wziąłem deskorolkę pod pachę, a kask do ręki i ruszyliśmy w stronę najbliższej pizzerii przepychając się i żartując.
_______________________________________________
Tęskniliście? Mam nadzieję ;D
W końcu udało mi się dokończyć ten rozdział, myślałam że to nigdy nie nastąpi -.-
Postaram się aby następy rozdział był szybciej.
No i mam prośbę, tak jak na tamtych blogach, a mianowicie chciałabym aby każdy kto czyta te bazgroły dał pod tym rozdziałem komentarz ;)
Pozdrawiam ;*
@Twinkleineye
Bazgroły? Dziewczyno, odwala ci! Dawaj szybko kolejny! xd
OdpowiedzUsuńtym razem komentarz nie kropke? wez no mogli sie pocalowac jestes okropna! ale kocham ten rozdzial!
OdpowiedzUsuńwszystko w swoim czasie ;D
UsuńBazgroły?! Kobieto! To jest genailny rozdział! A nie 'bazgroły'! ;D
OdpowiedzUsuńNiech Nathan się w końcu zdecyduje! ;D
Czekam na następny rozdział i zapraszam do mnie --> magiczneonedirection.blogspot.com
Nathan i Mel? Nieee. xd Niech on będzie z Grace, noo ;D
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty i nie żadne tam bazgroły! ;P
Dodaj szybko kolejny ;xx
Świetny rozdział! Mela zaczyna mi się podobać, pasuje do Nathan'a <3 Niech lepiej Grace szybko przejrzy na oczy, bo Melissa sprzątnie jej Nathanka sprzed nosa ^.^
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Ever, byłam pewna że będzie mały buziak . xd
OdpowiedzUsuńbardzo mi się spodobał !
czekam na następne z niecierpliwością.
zapraszam do siebie ; http://smileehappyy.blogspot.com/- nowy rozdział.
` dinuśka. ♥
ze zniecierpliwieniem czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńze zniecierpliwieniem czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńMistrzostwo dziewczyno, MISTRZOSTWO!
OdpowiedzUsuńHmm Nathan i Melissa, piękna wizja, tak na złość Grace :>
Może będzie między nimi coś więcej ? Byłoby ciekawie ^^
Z niecierpliwością czekam na następny :)
+ u mnie nowy, zapraszam :)
scars-futureblogspot.com
jejku, niezła jesteś ! ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ten rozdział ;)
omnomnomno Nathan i Melissa <3 słodziaki ;)
ciekawe czy będzie między nimi coś więcej, liczę na to :)
kiedy mniej więcej pojawi się nowy rozdział ?! ;d
postaram się dodać w ciągu najbliższego tygodnia, ale nie obiecuję ;)
UsuńMam nadzieję, że nie jesteś zła, ale nominowałam cię na Libster Award. Pytania są na moim blogu. :)
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do #LibsterAward :D. Wszystkie pytania i zasady na moim blogu :3
OdpowiedzUsuńMiłego dnia <3
Zostałeś nominowana do Libster Award przeze mnie szczegóły znajdziesz na moim blogu :) Musisz odpowiedzieć na 11 pytań i tp . :) http://i-miss-youth.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńnominowałam cię do Libster Awards, pytania u mnie <3 http://candice-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowania do Liebster Awards ;D
OdpowiedzUsuńWięcej info u mnie na blogu.
ta dam! Czyli mamy wszystko i nic :D bravo Nathan :D hah! Tak jak myślałam ;D Grace MUSI się dowiedzieć! Nie wiem, co bd z Mel, bo jest naprawdę urocza, ale Grace musi znać prawdę. Zwłaszcza o Carlosie. Świetny rozdział! Informuj mnie proszę na TT o nowych :)
OdpowiedzUsuń@Ola143Cody
Nathan i Melissa, jak pięknie to brzmiiii :D
OdpowiedzUsuń