wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 18

Było już dawno po północy, jednak wciąż nie mogłem spać, męczyły mnie dziwne przeczucia. Przez cały czas mam wrażenie, że niedługo wydarzy się coś złego. Dziwne, co nie? Co takiego może się wydarzyć?  Oprócz tego, przez cały czas myślę o mojej kolejnej kłótni z Grace. Kompletnie nie rozumiem o co jej chodzi. O to że jestem z Melissą? Przecież to chore. Jest moją przyjaciółką i powinna chcieć mojego szczęścia, a zamiast tego ciągle robi mi jakieś wyrzuty. Mam wrażenie, że ona naprawdę jest zazdrosna i że nie chodzi o to, że nic jej nie powiedziałem o moim związku.
Zdenerwowany zerwałem się z łóżka, jednocześnie starając się nie obudzić Lucasa. Zszedłem na dół przeczesując dłonią włosy i przecierając twarz. Kiedy wszedłem do kuchni zatrzymałem się jak wryty, gdy zobaczyłem panią Bennett, która siedziała przy stole i piła herbatę. Spojrzałem na nią zdziwiony, a ona w odpowiedzi westchnęła zrezygnowana i zmęczonym gestem przetarła oczy.
- Grace nie wróciła jeszcze z randki. - powiedziała cicho, a jej głos drżał lekko. Naprawdę bardzo martwiła się o córka, czemu w ogóle się nie dziwię. Grace ostatnio miewa bardzo dziwne pomysły.
- Proszę się iść położyć, ja na nią zaczekam. - zaproponowałem po raz kolejny przeczesując włosy.
- Nie. Powinieneś się wyspać, masz jutro szkołę. - próbowała mi jakoś wybić ten pomysł z głowy.
- A pani pracę. - mruknąłem unosząc brwi. - Ja mogę spać na lekcji i tak mam już przechlapane u Hoke'a, a z tego co wiem to pani nie może spać w bibliotece. - wzruszyłem ramionami.
Kobieta patrzyła na mnie przez kilka minut w milczeniu, aż w końcu zrezygnowana wstała na równe nogi. Podeszła do mnie i przytuliła mnie delikatnie. Niepewnie odwzajemniłem gest i mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem.
Pani Lydia wypuściła mnie ze swoich objęć i leniwie ruszyła schodami na górę do swojej sypialni. Zatrzymała się jednak w połowie i spojrzała na mnie troskliwie.
- To będzie pierwszy i ostatni raz. - pogroziła mi palcem, jednocześnie uśmiechając się pod nosem.- Nie chcę, żebyś miała jeszcze większe problemy w szkole. - dodała.
Machnąłem lekceważąco ręką i uśmiechnąłem się serdecznie. Pani Bennett z uśmiechem pokręciła głową i ruszyła ku górze. Kiedy moich uszu doszedł charakterystyczny dźwięk zamykanych drzwi skierowałem się do salonu i ułożyłem się wygodnie na kanapie.
Nie wiem jak długo leżałem wpatrując się w sufit i rozmyślając o wszystkim co się wydarzyło w ostatnim czasie. Miałem wrażenie, że trwało to kilka minut, jednak kiedy spojrzałem na zegar wiszący nad drzwiami kuchni, zorientowałem się, że minęła już godzina. Zdenerwowany zacząłem krążyć bez celu po salonie, kuchni i korytarzu, mając nadzieję że w ten sposób jakoś zabiję czas.
Zaczynałem rozumieć czemu pani Bennett była aż tak podenerwowana. Sam już zaczynałem tracić cierpliwość. Bałem się, że Grace mogło stać się coś złego. Mimo iż ona nie chce ze mną gadać, to nie zmienia faktu, że wciąż będę się o nią martwił.  Może i jestem z Melissą, ale wciąż coś czuję do Grace i to się raczej nie zmieni.
Obróciłem się kilka razy wokół własnej osi i właśnie wtedy drzwi wejściowe się otworzyły. Od razu się zatrzymałem i spojrzałem w tamtym kierunku. W progu stała, ledwo stała moja przyjaciółka. Na pierwszy rzut oka wyglądała jakby była pijana. Bełkotała coś pod nosem, nogi, a także ręce jej drżały i ogólnie nie mogła utrzymać równowagi.
Kiedy potknęła się o własne nogi momentalnie do niej podbiegłem i w ostatniej chwili uratowałem przed upadkiem. Gdy była tak blisko mnie, mogłem wyczuć odór alkoholu, ale.. nie było go. Postawiłem ją szybko na równe nogi, zamknąłem dokładnie drzwi i poprowadziłem blondynkę do salonu, gdzie zapaliłem małą
lampkę, by móc się jej lepiej przyjrzeć.
Była strasznie blada, bardziej niż zwykle. Jej oczy były czerwone, załzawione i świeciły dziwnym blaskiem. Wpatrywałem się w jej twarz przez kilka sekund, aż w końcu dotarło do mnie coś co powinienem zrozumieć od razu. Ona nie była pijana, ona była pod wpływem jakiegoś narkotyku.
Zakląłem cicho pod nosem i pomogłem przyjaciółce usadowić się na kanapie. Kiedy tylko usiadła odepchnęła mnie od siebie, mamrocząc pod nosem wiązankę przekleństw. Przygryzłem wargę i pokręciłem głową, starając się zachować spokój.
Blondynka zamknęła oczy i jej ciało bezwładnie opadło na kanapę. Zareagowałem od razu. Pomogłem jej z powrotem usiąść i potrząsnąłem nią delikatnie, by nie zasnęła. Musiałem się czegoś od niej dowiedzieć i to jak najszybciej.
- Grace? Grace nie zasypiaj do cholery! - warknąłem, starając się nie podnosić głosu. Nie chciałem obudzić pani Bennett i Lucasa.
- Odwal się. - burknęła niewyraźnie.
- Carlos ci coś podał? - nie mogłem po prostu odpuścić.
- Carlos to mój chłopak i nie skrzywdzi mnie w przeciwieństwie do ciebie. - stawała się coraz bardziej senna i ledwo rozumiałem co do mnie mówi.
- Kocham cię Grace i nigdy bym cię nie skrzywdził. - szepnąłem czując jak do oczu napływają mi łzy. Wiedziałem, że i tak nie będzie pamiętać tego co powiedziałem.
- Spierdalaj ode mnie. Nie jesteś moim przyjacielem. Jesteś dla mnie nikim. - warknęła i znowu mnie odepchnęła, ale tym razem znacznie mocniej, przez co wylądowałem na podłodze.
Zabolały mnie jej słowa mimo, iż nie powiedziała ich świadomie, przynajmniej tak mi się wydaje. Słowa pijanych to myśli trzeźwych. Może z narkotykami jest tak samo? Mimowolnie po moim policzku spłynęła samotna łza. Znowu okazałem się słaby.
Patrzyłem jak dziewczyna na miękkich nogach idzie na górę. Byłem przygotowany, by w razie czego pobiec do niej i pomóc dojść do pokoju, jednak nie było takiej potrzeby. Sama bardzo dobrze sobie poradziła.
Kiedy zostałem sam, nie wytrzymałem i zacząłem płakać. Tak po prostu. Miałem już cholernie dość.
Wszystko co się dzieje przerasta mnie. Najgorsze jest to, że nawet nie mam się komu zwierzyć. Owszem mam Melissę, ale nie chcę jej obciążać wszystkimi moimi problemami. Poza tym, potrzebuję się wygadać przyjacielowi, takiemu jak Scott, ale niestety przez swoją głupotę go straciłem.

* * *
Stałem z moją dziewczyną na dziedzińcu szkolnym śmiejąc się i rozmawiając na przeróżne tematy. Dzięki niej choć na chwilę mogłem zapomnieć o zmartwieniach. Kiedy tylko ją widzą, od razu na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech i wszystkie problemy schodzą na dalszy plan.
Przytuliłem ją mocno do siebie i pocałowałem w usta rozkoszując się to chwilą. Nie wiem jak długo to trwało, ale w pewnej chwili naszych uszu doszło głośne chrząknięcie. Będąc pewnym, że to któryś z nauczycieli odsunąłem się szybko od dziewczyny i spojrzałem w bok. Jakież było moje zdziwienie, gdy zamiast Hoke'a czy pani Thomas zobaczyłem.. Grace.
Blondynka patrzyła na nas z obrzydzeniem i kpiną w oczach, którą od razu zauważyłem.  Złożyłem ręce na piersi, chcąc jej pokazać, że mam do niej taki sam stosunek jak ona do mnie. Źle się z tym czułem, bo środku miałem ją ochotę wyściskać i przeprosić, chociaż nie wiem nawet za co.
- Możemy pogadać? - spytała z wyraźną niechęcią.
Uniosłem brwi w zdziwieniu. O co może jej chodzić? Zapewne wszystko co miała mi do przekazania, nieświadomie powiedziała już wczoraj.
- Słucham. - burknąłem.
Grace spojrzała na Melissę i uśmiechnęła się złośliwie.
- Masz ładne nogi. Zrób z nich użytek i spierdalaj stąd. - warknęła.
Znam Grace od dziecka, ale nigdy nie pomyślałbym, że powie coś takiego i to do mojej dziewczyny. Bennett jest mi cholernie bliska, ale to było przegięcie.
- Hej! Nie masz prawa się tak do niej zwracać! - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
- Nathan w porządku. - odezwała się Mel, kładąc mi dłoń na ramieniu. - Jeżeli w ten sposób musi wyładować emocje to niech jej będzie. - powiedziała ze spokojem.
Grace prychnęła pod nosem, ale ją zignorowałem. Jej zachowanie naprawdę zaczynało działać mi na nerwy. To co robiła nie było normalne.
- Pogadajcie sobie. Zobaczymy się później. - powiedziała cicho i chciała pójść, ale złapałem ją za rękę i z namiętnością wpiłem się w jej usta.
Kątem oka zauważyłem błysk zazdrości w oczach blondynki. Po chwili Mel odsunęła się ode mnie i z delikatnym uśmiechem na ustach ruszyła w kierunku szkoły. Z wściekłością spojrzałem na Grace, która wpatrywała się we mnie obojętnie.
- Co to miało być do cholery?! - naskoczyłem na nią. - Zaczynasz naprawdę świrować i zachowywać się jak.. Rubby, a to nie jest dobrze. - burknąłem.
- Gdybyś mnie nie okłamał..
- Skończ pierdolić! - krzyknąłem, a kilka osób spojrzało na mnie zszokowane. - Wcale nie chodzi o to, że nie powiedziałem ci o tym że spotykam się z Mel! Jesteś po prostu zazdrosna, że teraz więcej czasu spędzam z nią i nie jestem na każde twoje zawołanie! Wiesz co? To co mi wczoraj powiedziałaś jest prawdą. Nie jestem twoim przyjacielem, a ty nie jesteś moją przyjaciółką. Już nie. - widziałem w jej oczach, że nie rozumie o co mi chodzi. Nie pamięta nic z tego co się wczoraj stało. Może tak powinno być.
Wycofałem się powoli widząc jak w oczach dziewczyny pojawiają się łzy. Najwyraźniej dopiero teraz zrozumiała do czego doprowadziła. Niestety teraz jest już trochę za późno.

* * *
Zdenerwowany krążyłem po korytarzu w tę i z powrotem. Zostało już tylko kilka minut do rozpoczęcia rozprawy przeciwko Greg'owi. Bałem się tego co się za chwilę wydarzy, ale jeszcze bardziej bałem się, że nasza mama się nie pojawi, że ma mi za złe że złożyłem zeznania przeciwko jej ukochanemu. Tęsknie za nią, za wieczorami, które spędzaliśmy grając w gry czy po prostu rozmawiając. Tęsknie nawet za awanturami, które mi robiła za złe zachowanie w szkole i oceny. Mimo, że nie zawsze się dogadujemy, jest moją matką i kocham ją pomimo wszystko.
- Nathan nie denerwuj się. - powiedziała cicho pani Bennett .
- Co jeśli nie przyjdzie? - spytałem.
- Wszystko będzie w porządku, tylko musisz w to uwierzyć. - uśmiechnęła się do mnie.
Nagle obok mnie przeszedł mój ojczym wraz ze swoim adwokatem. Mimowolnie przez moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Greg spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym, że i tak z nim nie wygram. Może i ma rację, ale i tak chcę spróbować. Dopóki walczę jestem zwycięzcą.
Początek rozprawy. Musiałem znowu opowiedzieć, jak mój ojczym znęcał się nade mną i nad moim bratem,  ale też powiedziałem o tym co widziałem ostatnio, o tym jak uderzył moją matkę. Lucas został przesłuchany w obecności jakiegoś psychologa, gdyż jest jeszcze dzieckiem i niewiele rozumie z tego co się dzieje.
Greg oczywiście wszystkiemu się wypierał, twierdząc że po prostu chcę się go pozbyć, bo nie podoba mi się to, że jest z moją matką, a sprawę moje pobicia wytłumaczył, że pewnie biłem się z jakimś chłopakiem w szkole.
Powoli zaczynałem tracić nadzieję, że wygram rozprawę i że ten sukinsyn trafi wreszcie tak gdzie jego miejsce. Miałem wrażenie, że sędzia wieży w to co mówi ta gnida. Jednak właśnie w tym momencie na sali pojawiła się moja matka. Byłem pewny, że to sen, że za chwilę się obudzę w środku piekła. Nawet uszczypnąłem się w rękę.
Mama opowiedziała o wszystkim co robił nam Greg, jak nas bił i poniżał. Mówiła jak bardzo żałuje, że nie zareagowała na to wszystko dużo wcześniej. Słuchając tego, miałem ochotę się rozpłakać. Wybaczyłem jej wszystko.
Wyszedłem z sali rozpraw szczęśliwy jak małe dziecko. Greg został uznany za winnego i sąd skazał go na siedem lat więzienia, a poza tym mama postanowiła wnieść pozew o rozwód, oczywiście z winy Grega. Kiedy tylko znaleźliśmy się na korytarzu pani Bennett wyściskała mnie mocno, ciesząc się razem ze mną. Grace nawet się nie pojawiła. Niby ją rozumiem, ale mimo wszystko było mi przykro.
Gdy pani Lydia wypuściła mnie ze swoich objęć, poczułem jak ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Odwróciłem się lekko przestraszony, jednak szybko się ogarnąłem widząc twarz mojej rodzicielki. Uśmiechnąłem się do niej nieśmiało, a ona przytuliła mnie mocno.
- Przepraszam Nathan. Przepraszam, że byłam taka głupia. - szepnęła drżącym głosem.
- Nie ważne mamo. Liczy się to, że jesteś tu teraz. - powiedziałem ze ściśniętym gardłem.
Staliśmy tak przez kilka sekund, a gdy odsunęliśmy się od siebie zobaczyłem łzy spływające po jej policzkach. Przytuliłem ją mocno jeszcze raz i wtedy moją uwagę przykuł chłopak, który stał kilka metrów dalej i przyglądał się nam z delikatnym uśmiechem.
Przeprosiłem mamę i szybkim krokiem podszedłem do Scotta. Gdy stanąłem naprzeciwko niego, nie wiedziałem co powiedzieć. Było mi głupio, ale byłem też cholernie szczęśliwy, że mimo iż zachowałem się wobec niego jak skurwiel to on mnie nie zostawił.
- Stary przepraszam. Chciałeś mi pomóc, a ja zachowałem się jak dupek. - odezwałem się niepewnie.
- Spoko. Rozumiem to. - powiedział uśmiechając się do mnie. - Jesteś moim przyjacielem Nathan i nie zostawię cię choćby nie wiem co. Zawszę będę cię wspierał, nawet w największych głupotach. Tak jak obiecaliśmy sobie w dzieciństwie.
Uśmiechnąłem się, uświadamiając sobie, że w ostatnim czasie myśleliśmy dokładnie o tym samym. To się nazywa przyjaźń. Scott przytulił mnie, klepiąc przy tym po przyjacielsku w ramię, a ja w zamian zacząłem czochrać jego misternie ułożone włosy. Po chwili zaczęliśmy się przepychać i śmiać jak zwykle. Czyli wszystko wróciło do normy. Prawie.


________________________________________________________
Jest!!! Udało mi się napisać.
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale miałam małe problemy. Obecnie nadrabiam zaległości na blogach.
Na razie wszystko jest w normie i mam nadzieję, że uda mi się niedługo dodać kolejny rozdział. Mam nadzieje, że wybaczycie mi iż tak długo nic nie dodawałam. Ostatnio strasznie was zaniedbuję i dziwię się że jeszcze wchodzicie na tego błoga. -.-
Pozdrawiam ciepło
@Twinkleineye

15 komentarzy:

  1. Rozdział napisany wręcz... cudownie ^^. Hm, ja chcę Grace&Nathan'a! Konieczniekoniecznie, jak już kiedyś pisałam - Melissa wypada z gry. :D

    Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ♥ kocham kocham kocham kocham :))

    OdpowiedzUsuń
  3. blog jest świetny. Bo ma historię, którą ty tworzysz.
    bardzo mi się podoba, i będę tu zaglądać.
    Uwielbiam postać Melissy!
    to bardzo sympatyczna dziewczyna, i Nathan do niej pasuje, tylko czuję że on dalej kocha Grace..
    dobrze mi się wydaje?


    czekam na nn. ♥
    i zapraszam http://smileehappyy.blogspot.com/.

    ` dinuśka. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Ombre więcej Nathana i Grace!!
    Też nie pałam sympatią do Melissy.
    Ale rozdział jest genialny. ;**
    Czekam na kolejny. Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. ja również myślę że on nadal coś czuje do Grace.Niech będzie ich więcej a Melissa niech znajdzie sobie kogoś;)

    OdpowiedzUsuń
  6. więcej więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. dziewczyno masz talent .Oby tak dalej!.Pozdrawiami życzę miłego wieczoru ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny rozdział . Czekam na nn. : )

    OdpowiedzUsuń
  9. Cholera jasna! Co ta Grace wyprawia?! Czy ona nie widzi jak wpływa na nią ten trójek?! Mam nadzieję, że Nathan ją w tym uświadomili i wszystko wróci do normy. Cieszę się, że Scott po mimo wszystko nie opuścił kumplami w potrzebie. Takiego przyjaciela chciałam mieć. Mam nadzieję, że nn pojawi się niedługo bo juznał się nie mogę doczekać.
    Pozdrawiam i życzę weny
    Ola ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. chyba Grace jest zazdrosna o Melise ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. ktoś tu jest zazdrosny :D.Świetne!

    OdpowiedzUsuń
  12. Piszesz niesamowicie, naprawde, uwielbiam twoj blog ;3333 .
    Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam, :)
    http://jakptaknadniebem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Robi sie goraco!

    zapraszam.
    czarne-obcasy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. coś się dzieje! ^^ super! ;D

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję za wszystkie komentarze, zarówno te miłe jak i negatywne.Bardzo motywują mnie one do dalszej pracy i poprawiania swojego stylu. Kocham was ♥