Grace spojrzała na mnie wielkimi
oczami, małego dziecka, jednocześnie z całych sił starając się, aby nie
zdradzić swoich prawdziwych odczuć, na przykład mimiką twarzy. Nigdy nie była w
tym jakoś specjalnie dobra, ale akurat dzisiaj udało jej się to. Przez cały
dzień nie mogłem rozgryźć, o co jej chodzi.
Właśnie wracaliśmy ze szkoły.
Kilka minut temu rozstaliśmy się z naszymi przyjaciółmi i gdy tylko zostaliśmy
sami, między nami zapanowała cisza, która powoli zaczynała mnie denerwować. Już
dawno nie widziałem Grace tak spokojnej.
- Nie wiem, o czym mówisz. –
mruknęła w odpowiedzi.
Z trudem powstrzymałem się przed
warknięciem na nią. Przez cały dzisiejszy dzień była po prostu nie do
wytrzymania. Kiedy próbowaliśmy z nią rozmawiać, ona burczała pod nosem coś
niezrozumiałego i odchodziła jak gdyby nigdy nic.
W pierwszej chwili myślałem, że ma
TE dni, jednak szybko przypomniało mi się, że jakieś dwa tygodnie temu Grace
zwijała się z bólu, właśnie z tego powodu.
Mniej więcej zrozumiałem sytuację
dopiero po południu, podczas odbywania naszej kary w bibliotece. Stało się dla
mnie jasne, że Grace pokłóciła się z matką, gdy na wejściu wyminęła kobietę bez
słowa, rzucając jej tylko wściekłe, rozczarowane spojrzenie.
Na całe dwie godziny, które
spędziliśmy w towarzystwie pani Bennett, Grace zaszyła się gdzieś w kącie
biblioteki. Jej zachowanie wydawało się nam wszystkim bardzo dziecinne, mimo,
iż Grace nigdy nie była zbyt poważną osobą.
Właściwie, jakby się chwilę
zastanowić, zachowanie pani Lydii również uległo zmianie. Wydawała się bardziej
radosna i żywsza niż zazwyczaj. O ile dobrze pamiętam, to ostatni raz widziałem
ją w takim stanie, gdy jej mąż był jeszcze na wolności. Może coś się zmieniło w
jego sprawie? Ale czy w takim przypadku, Grace wściekałaby się na matkę?
- Od rana chodzisz zła jak osa. –
burknąłem siadając na ławce, jednocześnie pociągając dziewczynę na swoje
kolana. – Wiem, że pokłóciłaś się z mamą. Nie udawaj. - powiedziałem widząc, że już otwiera usta, by
coś powiedzieć. – Co się stało?
Grace spuściła wzrok i poprawiła
się na moich kolanach. Zacisnąłem zęby, kiedy się o mnie otarła, ale nic nie
powiedziałem. Zdecydowanie nie był to odpowiedni moment.
- Moja mama ma romans. –
powiedziała żałośnie.
Otworzyłem szerzej oczy ze
zdumienia. Okej, tego naprawdę się nie spodziewałem. Pani Lydia często
powtarzała, jak bardzo kocha swojego męża i że bardzo jej go brakuje. Ale jeśli
spojrzeć na to z drugiej strony, pani Bennett to przecież dojrzała, piękna
kobieta i ma swoje potrzeby. Nie każdy chce spędzić życie w samotności.
- Skąd o tym wiesz? – spytałem
ostrożnie.
- Widziałam wczoraj, jak całuje
się z tamtym gościem. – westchnęła. – Jak ona może robić to tacie? I to po tym
wszystkim, co już przeszli? Myślałam, że się kochają. Nie chcę, żeby się
rozwiedli.
- Grace, jeśli to prawda, będziesz
musiała zaakceptować nową sytuację i wesprzeć swoich rodziców. – mruknąłem
przeczesując palcami jej włosy.
- Ty nic nie rozumiesz! – pisnęła
zrywając się na równe nogi. – Nie wiesz, jak się czuję z tym wszystkim!
- A myślisz, że jak ja się czułem,
gdy po śmierci taty, mama zaczęła spotykać się z Gregiem? – spytałem również
wstając. – Uważasz, że byłem szczęśliwy? Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to
bolało, gdy co rano zamiast ukochanego ojca, widziałem obcego faceta, który na
dodatek nienawidził mnie najbardziej na świecie i traktował jak robaka, którego
trudno jest się pozbyć. – powiedziałem ze ściśniętym gardłem. – Mimo to
starałem się jak mogłem, próbowałem zaakceptować nowy związek mamy, nie chcąc
robić jej przykrości. Proszę, nie mów więcej, że nie rozumiem jak się czujesz.
Grace objęła się ciasno ramionami
i spuściła głowę, jednak i tak widziałem, jak jej dolna warga drży, a po
policzkach spływają łzy. Niewiele myśląc podszedłem do niej i przytuliłem
mocno, na co ona odpowiedziała głośnym szlochem.
- Nie płacz. – szepnąłem całując
ją w czubek głowy. – Wszystko się jakoś ułoży, ale najpierw musisz porozmawiać
z mamą.
Dziewczyna zacisnęła dłonie w
pięści na mojej bluzie i pokręciła głową. Stłumiłem westchnięcie i oparłem
podbródek o jej głowę.
- Odprowadzę cię teraz do domu i
masz mi obiecać, że od razu pogadasz z mamą. – mruknąłem. – Mogę ci zaufać w
tej sprawie?
Odsunąłem się od niej na długość
ramion, by móc spojrzeć jej w oczy. Grace zacisnęła usta w cienką linię, jednak
po krótkiej chwili dała za wygraną i pokiwała głową. Uśmiechnąłem się lekko i
szybko cmoknąłem ją w usta, co w końcu wywołało uśmiech na jej twarzy. Nikły,
ale jednak był to uśmiech, który kochałem.
* * *
Kiedy szedłem do domu, odczuwałem
dziwny niepokój. W głębi duszy czułem, że coś jest mocno nie tak. Nie
potrafiłem nawet określić, skąd to się bierze, ale po prostu wiedziałem, że
wydarzy się coś złego.
Moje podejrzenia potwierdziły się
w momencie, gdy zobaczyłem Lucky’ego leżącego przed domem i popiskującego
cichutko. Od razu mnie to zaniepokoiło, ponieważ Lucky, odkąd pojawił się w
naszym domu, nigdy nie wychodził sam na podwórko, a o samotnym siedzeniu nie
było w ogóle mowy. Luck był strasznym tchórzem.
Gdy mnie zobaczył, zamerdał
ogonem, jednak nie ruszył się nawet z miejsca, jakby bał się, że ktoś na niego
wrzaśnie albo go uderzy. Podszedłem do niego i pogłaskałem po pysku.
- Co ty tutaj robisz sam?
Psiak spojrzał na mnie swoimi
wielkimi, ufnymi oczami, jakby próbował mi w ten sposób odpowiedzieć. Poklepałem go delikatnie po łbie, a następnie
gwizdnąłem, co sprawiło, że Lucky zerwał się, z ziemi i razem ze mną skierował
się do domu.
Gdy weszliśmy do domu, momentalnie
poczułem zmianę w atmosferze. Pierwsze, co zrobiłem, to wszedłem do kuchni i
zamarłem. Przy stole zobaczyłem moją mamę, w towarzystwie… Grega. Na sam jego
widok, poczułem ból w żebrach.
- Co ten sukinsyn tutaj robi? –
warknąłem.
Mama podskoczyła gwałtownie, na
dźwięk mojego głosu. Wstała na równe nogi i podeszła do mnie, uśmiechając się
blado. Greg spojrzał na mnie z
uniesionymi brwiami, a na jego ustach błąkał się ironiczny uśmiech.
- Synku, Greg przyszedł
przeprosić. – powiedziała moja matka słabym głosem.
- Nie powinieneś teraz gnić w
pierdlu? – rzuciłem w jego stronę.
Mężczyzna wstał powoli i podszedł
do nas. Serce łomotało mi w piersi jak oszalałe. Widząc, jak góruje nade mną,
poczułem ogarniający mnie strach. Wiedziałem już, do czego ten facet jest
zdolny.
- Skąd chłopcze w tobie tyle
agresji? – spytał patrząc mi prosto w oczy.
– Tak jak wspomniała twoja matka, przyszedłem przeprosić.
- Za co? Za to, że przez lata
niszczyłeś naszą rodzinę psychicznie i fizycznie? Wsadź sobie te przeprosiny w..
- Nathan. – upomniała mnie mama.
Greg zaśmiał się cicho,
jednocześnie kręcąc głową. Zacisnąłem zęby ze złości na ten widok.
- Lepiej będzie, jak już sobie
pójdę. – powiedział. – Chyba nie jestem tu mile widziany. – dodał patrząc na
mnie. Prychnąłem cicho. – Sam dojdę do drzwi.
Pocałował mamę w policzek i
wyszedł jak gdyby nigdy nic. Gdy drzwi się za nim zamknęły, odetchnąłem z ulgą.
Mama zresztą chyba też.
- Jak mogłaś go wpuścić? –
syknąłem. – On nie ma prawa tutaj przychodzić! Ma zakaz zbliżania się. Poza
tym, czy nie powinien nadal siedzieć w więzieniu?
Mama usiadła przy stole i
przetarła twarz dłońmi. Widziałem, że jest zmęczona, ale nigdy by się na głos
do tego nie przyznała.
-Gdzie Lucas? – spytałem.
- U siebie. – odparła. – Tak się
biedaczek wystraszył, że pobiegł na górę i zamknął się w pokoju.
- Pójdę do niego. – mruknąłem.
Mama skinęła głową, podchodząc do
kredensu, skąd wyciągnęła jakieś tabletki. Rzadko widywałem, żeby brała
jakiekolwiek leki. Ta niespodziewana wizyta Grega musiała zrobić na niej spore
wrażenie.
* * *
Uwielbiam chodzić do skate parku,
kiedy robi się już ciemno i jest tam niewiele osób, albo w ogóle nikogo nie ma. Dla mnie właśnie wtedy to miejsce ma
prawdziwy urok.
Doskonale pamiętam te wszystkie
wieczory, które spędziłem tutaj samotnie po kłótniach w domu. Wiele razy byłem
przez to przeziębiony, ale nigdy nie żałowałem. Tutaj mogłem pomyśleć o
problemach w domu czy w szkole, o uczuciach i tym podobne. Tutaj zawsze byłem
sobą i nikt mnie przez to nie oceniał.
Była godzina dwudziesta, może
kilka minut po. Tak samo jak dawniej, przyszedłem tu pomyśleć. Po dzisiejszym,
zwariowanym dniu, naprawdę tego potrzebowałem.
Z początku wydawało mi się, że
oprócz mnie nikogo tutaj nie ma, jednak już po chwili dostrzegłem kogoś siedzącego
na rampie.
Kiedy podszedłem bliżej,
zorientowałem się, że tym kimś jest dziewczyna, a mianowicie Mia. Rozpoznałem
ją po charakterystycznych gestach, jak na przykład poprawianie włosów. Pomimo
dziwnych uczuć, które we mnie wzbudzała, postanowiłem się do niej dosiąść.
- Cześć. – powiedziałem wdrapując
się na rampę.
Dziewczyna spojrzała na mnie
marszcząc czoło, ale prawie natychmiast grymas został zastąpiony słodkim
uśmiechem, który dodawał jej uroku.
- Hej. – przywitała się. – Co tu
robisz? – zdziwiła się.
- Zawsze tu przychodzę, gdy muszę
o czymś pomyśleć. – odparłem siadając obok niej. – A ty?
- Też muszę pomyśleć i wydawało mi
się, że to będzie najlepsze miejsce. – mruknęła zerkając na mnie kątem oka.
Wyciągnęła do mnie rękę, w której
trzymała puszkę z piwem. Bez słowa wziąłem ją od niej, otworzyłem i pociągnąłem
spory łyk. Przez cały ten czasu czułem na sobie spojrzenie dziewczyny.
- Skąd wzięłaś piwo? – spytałem
kładąc puszkę z boku.
Mia wzruszyła ramionami,
uśmiechając się tajemniczo pod nosem. Wyglądała uroczo, trochę jak jakiś elf
albo chochlik.
- Przerażasz mnie. – powiedziałem
ze śmiechem.
Dziewczyna dała mi sójkę w bok,
uśmiechając się radośnie. Kiedy widziałem jej uśmiech i błyszczące z radości
oczy, znowu miałem wrażenie, że widzę dawną Grace. Ona też kiedyś taka była. Cieszyła
się ze wszystkich drobiazgów. Ciekawe czy z czasem Mia również straci część
tego charakteru.
- Co cię gnębi? – spytała nagle.
Spojrzałem na nią pytająco. – Mówiłeś, że przychodzisz tu zawsze, gdy musisz
pomyśleć.
- To trochę skomplikowane. –
wymamrotałem biorąc puszkę z piwem do ręki.
- Mnie się nigdzie nie śpieszy. –
mruknęła Mia kładąc dłoń na moim kolanie.
Nie wiem jak to się stało, bo
przecież, jakby nie patrzeć, wcale nie znałem MII, ale zacząłem jej opowiadać o
wszystkim, co wydarzyło się w moim życiu w tamtym roku. Mówiłem jej o Gregu, o
tym jak traktował naszą rodzinę i o tym, jak się czułem z tym wszystkim.
Wyznałem jej również, że zostałem oskarżony o gwałt.
Mia ani razu mi nie przerwała,
tylko, co jakiś czas kiwała głową.
Przyznam, że dobrze było wygadać się komuś. Poczułem się dużo lżej, gdy
opowiedziałem o wszystkim Mii. Po dzisiejszej wizycie Grega naprawdę tego
potrzebowałem.
W między czasie, gdy ja mówiłem,
obydwoje wypiliśmy po trzy piwa na głowę. Jako, że już dawno nie piłem
alkoholu, zaczęło mi się trochę kręcić w głowie. Mia też wydawała się lekko
wstawiona, ale ciężko było mi to określić.
- I twoja mama, po tym wszystkim,
tak po prostu wpuściła go do domu? – spytała Mia z niedowierzaniem, gdy skończyłem
mówić.
- Greg przez wiele lat poniżał ją
i w ogóle. – wymamrotałem i pociągnąłem
łyk piwa. – Wydaje mi się, że zrobiła to ze strachu.
- Nathan posłuchaj. Wiem, że
właściwie prawie się nie znamy, ale jesteś ważny dla Melissy, a ona jest ważna
dla mnie, więc ty w pewnym sensie jesteś ważny również dla mnie. Zawsze, gdy będziesz
miał jakiś problem, z którym nie będziesz mógł sobie poradzić, możesz do mnie
przyjść pogadać.
Mimowolnie na mojej twarzy pojawił
się lekki uśmiech. To, co powiedziała Mia, było bardzo miłe, choć wydaje mi
się, że zrobiła to tylko z grzeczności.
Chociaż, jakby się nad tym zastanowić, Mia raczej nic nie robiła z
grzeczności.
- Dzięki. – powiedziałem patrząc
jej w oczy. – To miłe. – dodałem z uśmiechem.
Nagle Mia pochyliła się w moją
stronę i już po chwili jej usta opadły na moje. Zaskoczony automatycznie
odwzajemniłem pocałunek. W tamtej chwili czułem się tak, jakby mój mózg
całkowicie się wyłączył.
Po naprawdę długiej chwili z
trudem oderwałem się od ust Mii. Jęknąłem cicho, oblizując wargi. Od tak dawna
ja i Grace nie uprawialiśmy seksu, że teraz, gdy Mia całowała mnie z takim
zapamiętaniem i pożądaniem, czułem jak mój penis boleśnie napiera na materiał
dżinsów. Cholera, chciałem znaleźć z nią wspólny język, ale nie tak dosłownie!
Parę sekund później zorientowałem
się, że odsuwając się od dziewczyny, przewróciłem puszkę z piwem. Klnąc cicho
szybko ustawiłem ją z powrotem do pionu, cały czas unikając spojrzenia
dziewczyny.
- Strasznie cię przepraszam
Nathan. – powiedziała skruszona. - Nie
chciałam tego zrobić. Znaczy nie. Chciałam i to bardzo, bo jesteś mega słodki i
imponuje mi to, jaki jesteś, ale to nie tak miało być. Wiem, że masz
dziewczynę. Zachowałam się jak suka. Nie chcę, żebyś miał o mnie takie zdanie.
Może i nie jestem grzeczną dziewczynką, ale zazwyczajtak się nie zachowuję. Nie wiem, co mi się stało. To pewnie przez to piwo.
- W porządku. – przerwałem jej
słowotok, w końcu spoglądając w jej stronę. – Może po prostu o tym zapomnijmy, okej? – zaproponowałem.
- Jasne. - powiedziała z uśmiechem.
Pieczętując naszą małą umowę,
przybiliśmy tak zwanego „żółwika”. Wolałem nawet nie myśleć, co by było, gdyby
Grace dowiedziała się o tym pocałunku.
_______________________________
I jest nowy rozdział. Cieszycie się? ;D
Trochę namieszałam, jak zawsze zresztą, ale chyba mi to wybaczycie, prawda? ;)
Jako, że teraz będzie trochę wolnego, mam nadzieję, że uda mi się więcej pisać. Ostatnio niestety trochę zaniedbuję swoje blogi. Jak tak dalej pójdzie, w końcu zapomnę jak się cokolwiek pisze -.-
No nic. To chyba tyle na razie.
Do następnego ;)
Pozdrawiam
@Twinkleineye
_______________________________
I jest nowy rozdział. Cieszycie się? ;D
Trochę namieszałam, jak zawsze zresztą, ale chyba mi to wybaczycie, prawda? ;)
Jako, że teraz będzie trochę wolnego, mam nadzieję, że uda mi się więcej pisać. Ostatnio niestety trochę zaniedbuję swoje blogi. Jak tak dalej pójdzie, w końcu zapomnę jak się cokolwiek pisze -.-
No nic. To chyba tyle na razie.
Do następnego ;)
Pozdrawiam
@Twinkleineye
Oj dzieje się *.* genialny rozdział <3
OdpowiedzUsuńŚwietne! Mia od dziś jest moją ulubioną postacią tego opowiadania! :D
OdpowiedzUsuńJejku... jaki zwrot akcji.ciekawie. nie jest nudno z Toba. Zaskakujesz ale to dobrze . Czekam na cd. Weny Ci duzo zycze. :-
OdpowiedzUsuń/Eli..
Oho, nie chcę żeby to był koniec Grace i Nathana. ;c Nie lubię Mii, jest psującą związki żmiją. Śmiałabym się, gdyby Grace zauważyła jednak ten pocałunek, Nathan byłby skończony. I dobrze mu byłoby tak. Jestem za tym by się wydało, nie może tak traktować swojej dziewczyny. Powinien odepchnąć ją od siebie, a nie odwzajemniać pocałunek, męska suka ;<
OdpowiedzUsuńJednakże za bardzo kocham Grace i Nathana razem ;c Tym pocałunkiem z Mią pokazał, jak bardzo nie traktuje G. poważnie i to wyglądało tak jakby mu przestało zależeć, noale..
Miejmy nadzieję, że (choć jestem za tym, żeby Grace ich na tym przyłapała lub ktoś kto jej to powie czy cuś) Nathan dostanie za swoje i zginie w piekle, o. :D Mam mieszane uczucia, ojć :c. Oby ta część skończyła się dobrze dla nich (G. i N.), są moją ulubioną parą w blogowym świecie <3.
Życzę weny i głowy pełnej pomysłów <3
Oho, nie chcę żeby to był koniec Grace i Nathana. ;c Nie lubię Mii, jest psującą związki żmiją. Śmiałabym się, gdyby Grace zauważyła jednak ten pocałunek, Nathan byłby skończony. I dobrze mu byłoby tak. Jestem za tym by się wydało, nie może tak traktować swojej dziewczyny. Powinien odepchnąć ją od siebie, a nie odwzajemniać pocałunek, męska suka ;<
OdpowiedzUsuńJednakże za bardzo kocham Grace i Nathana razem ;c Tym pocałunkiem z Mią pokazał, jak bardzo nie traktuje G. poważnie i to wyglądało tak jakby mu przestało zależeć, noale..
Miejmy nadzieję, że (choć jestem za tym, żeby Grace ich na tym przyłapała lub ktoś kto jej to powie czy cuś) Nathan dostanie za swoje i zginie w piekle, o. :D Mam mieszane uczucia, ojć :c. Oby ta część skończyła się dobrze dla nich (G. i N.), są moją ulubioną parą w blogowym świecie <3.
Życzę weny i głowy pełnej pomysłów <3