wtorek, 4 września 2012

Rozdział 5

Reszta dnia minęła całkiem szybko. Przez cały ten czas unikałem Grace jak ognia i w sumie ze wzajemnością. Bennett gadała tylko ze Scottem, dzięki czemu dowiedziałem się, że dziewczyna jednak wybiera się na imprezę do Rubby, ale idzie tylko dlatego że Mallory zaprosiła też Carlosa, a jako że ten nie chciał iść sam, to namówił Grace. Właściwie słysząc to poczułem się trochę urażony. Kiedy ja powiedziałem, że przyjdziemy na tę głupią imprezę to zrobiła wielką aferę, ale jak ten imbecyl ją poprosił, to od razu się zgodziła.
Gdy wszedłem do domu, byłem tak wkurzony, że myślałem, że dzisiejszy dzień nie będzie już gorszy, jednak się myliłem. Na wejściu zobaczyłem moją deskorolkę, złamaną na pół. Od razu wiedziałem, że to ten sukinsyn.
Pozbierałem to co z niej zostało i ruszyłem do pokoju. Rzuciłem plecak i deskę gdzieś w kąt pokoju i sam walnąłem się na łóżko. Zakryłem  twarz poduszką i zacząłem kląć na całe gardło. Wiedziałem, że to bez sensu, ale nie w tym momencie nie za bardzo mnie to obchodziło.
Nagle usłyszałem jak drzwi od mojego pokoju się otwierają, a następnie rozległ się tupot nóżek i mój "gość" usiadł na łóżku obok mnie.
- Nathan wszystko dobrze? - usłyszałem głos mojego brata.
- Tak. - powiedziałem odrzucając poduszkę na bok.
Podniosłem się na łokciach i spojrzałem na Lucasa. Na pierwszy rzut oka było widać, że naprawdę się o mnie martwi. Kocham tego dzieciaka.
- Płaczesz? - spytał.
- Nie, co ty. - odparłem, jednak automatycznie przetarłem oczy, które jakimś cudem były mokre.
Szatyn usiadł bliżej i przytulił mnie mocno. Może brzmi to głupio, ale potrzebowałem tego. Już dawno nie czułem się komuś potrzebny. Także go objąłem i przytuliłem z całej siły.
- Jak było w przedszkolu? - zapytałem po chwili ciszy.
- Super! - krzyknął. - A wiesz, że mam dziewczynę?
- Naprawdę? - spytałem z uśmiechem.
- Ma na imię Stevie i jest nawet fajna jak na dziewczynę. - powiedział i skrzywił się lekko wypowiadając ostatnie słowo.
Zacząłem się głośno śmiać, za co dostałem od braciszka z pięści w ramię. Przez jakieś dwie godziny Lucas opowiadał mi o swojej koleżance. Słuchałem go z uwagą, co bardzo mu się podobało. Zawszę lubię słuchać tego co ma mi do powiedzenia, nie ważne o jak wielką głupotę chodzi.
Gdy w końcu znudziło mu się gadanie o Stevie, zapytał mnie o coś na co nie znałem odpowiedzi, a mianowicie o to, kiedy przyjdzie Grace. Co miałem mu powiedzieć? Że się z nią pokłóciłem i pewnie już tu nie przyjdzie? Chłopak by się załamał. Dosłownie. On za nią szaleje. Grace jest dla niego namiastką matki, którą stracił. Tak stracił, bo gdy w naszym domu pojawił się Greg, mama olała nas całkowicie. Mnie to nie przeszkadza, bo mam trochę więcej luzu, ale ja nie mam sześciu lat.
Nagle Lucas zaczął mi machać ręką przed twarzą. Spojrzałem na niego, nadal nie wiedząc co powiedzieć. Nie mogę go okłamać, ale wiem też, że jak powiem mu prawdę to nie zrozumie. Westchnąłem głośno i przeniosłem wzrok na okno. Dlaczego wszystko jest takie skomplikowane? Młody cierpliwie czekał, aż udzielę mu odpowiedzi. W końcu zdecydowałem się powiedzieć mu prawdę. Wolę, żeby obraził się na mnie za prawdę niż żeby kochał mnie za kłamstwo.
Starałem się wyłożyć to jak najlepiej i chyba nie było tak źle. Lucas zapewnił mnie, że Grace na pewno szybko mi wybaczy i najzwyczajniej w świecie wyszedł z pokoju.
Położyłem się na łóżku i wpatrywałem się w sufit, jednocześnie pozwoliłem myślą swobodnie chodzić po mojej głowie. Nagle przypomniało mi się, że jutro jest piątek, czyli mama wyjeżdża z Gregiem do jego rodziny. Zmartwiłem się jednak, bo Lucas musi jechać razem z nimi.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i chciałam zadzwonić do Grace, ale bałem się. Właściwie nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje. Ok nie ma żadnego ostatnio, bo to zaczęło się wczoraj, kiedy ja i Bennett prawie się pocałowaliśmy. Dosyć tego! Przymknąłem powieki i parę minut później zasnąłem.
Obudziły mnie krzyki dochodzące z salonu. Otworzyłem oczy i spojrzałem na okno, za którym robiło się już ciemno. Zerknąłem na zegarek. Było już po dwudziestej. Wstałem ostrożnie z łóżka i skierowałem się do drzwi. Z każdym moim krokiem wrzaski nasilały się. Stanąłem w progu salonu  i zobaczyłem brata skulonego  obok kanapy i mamę z Gregiem, zawzięcie się kłócących.
- Co tu się dzieje!? - krzyknąłem.
Lucas zerwał się na równe nogi i podbiegł do mnie. Wziąłem go na ręce i mocno przytuliłem. Mama patrzyła na mnie przestraszonym wzrokiem, a ojczym jak zwykle. Odczekałem parę sekund, z nadzieją, że któreś mi odpowie, jednak się nie doczekałem. Przeniosłem swój wzrok na brata i ponowiłem pytanie.
- No, bo ja nie chcę jechać. - powiedział.
Od razu zrozumiałem o co mu chodzi. Spojrzałem na mamę, która wpatrywała się w swojego męża.
- Niby dlaczego on ma jechać z wami? Potrafię się nim zaopiekować. - powiedziałem, starając się nie podnosić tonu głosu.
Greg prychnął pod nosem i usiadł w fotelu. Patrzyłem na niego gniewnie, mając ochotę rzucić się na niego i go udusić. Mama podeszła do mnie i chciała wziąć Lucasa na ręce, ale młody wtulił się we mnie mocno.
- Kochanie, wiem że potrafisz się nim zaopiekować, ale nie mogę się zgodzić. - powiedziała mama.
- Niby czemu? - spytałem mocniej przytulając brata.
- Po prostu nie i już. - odparła.
- Idźcie się leczyć. - syknąłem
Odwróciłem się na pięcie i z młodym na ręku skierowałem się na górę. Kazałem mu iść się wykąpać i umyć zęby, a sam poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i wyciągnąłem telefon. Wpatrywałem się w niego dobre dziesięć minut, wahając się czy zadzwonić do Grace.
Nagle obok mnie znalazł się Lucas i razem ze mną wpatrywał się w ekran komórki. Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się krzywo. Mały wziął telefon do ręki, wybrał numer do mojej przyjaciółki, nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył telefon do ucha. Parę sekund później usłyszałem jej głos.
- To ja Lucas. Nathan pożyczył mi telefon. - powiedział uśmiechając się do mnie. - Kiedy wpadniesz do nas?... Naprawdę?!.. To super! - krzyczał do telefonu.
Podniosłem się ostrożnie i wyszedłem z pokoju. Nie chciałem dalej słuchać o czym gadają, a poza tym musiałem o coś spytać mamę. Na schodach minąłem wściekłego Grega. Kiedy mnie zobaczył, myślałem że będzie chciał mnie uderzyć albo coś takiego, ale nic nie zrobił.
Gdy byłem już na dole, usłyszałem jak drzwi od ich sypialni zamykają się z trzaskiem. Pokręciłem głową i poszedłem do salonu. Mama siedziała na kanapie, szlochając cicho. Dlaczego ona nadal z nim jest? Podszedłem bliżej niej, a ona chyba dopiero teraz się zorientowała że tu jestem, bo trochę się wystraszyła.
- Nathan, coś się stało? - spytała wycierając oczy.
- Nie nic, po prostu chciałem zapytać, o której wyjeżdżacie. - odparłem chowając ręce do kieszeni dżinsów.
- Jutro z samego rana.- powiedziała uśmiechając się krzywo. - Mam nadzieję, że nie urządzisz tu żadnej imprezy.
- Nie jestem już dzieckiem. - jęknąłem. - Potrafię o siebie zadbać.
Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem z powrotem do swojego pokoju. Gdy stanąłem w progu, zobaczyłem że mój braciszek nadal rozmawia z Grace. Zrezygnowany poszedłem do łazienki by wziąć prysznic.
- Chcesz pogadać z Nathanem? - usłyszałem, kiedy ściągałem ubrania.
Wyleciałem z pomieszczenia i zacząłem kręcić głową, że mnie nie ma. Młody był tak wytresowany, że nawet do głowy by mu nie przyszło, by w tym momencie powiedzieć coś innego.
- Wyszedł gdzieś. - powiedział patrząc na mnie. - Ja już muszę kończyć. Papa. - dodał i rozłączył się.
Westchnąłem głośno i wróciłem do łazienki. Gdy już się umyłem, ubrany w bokserki w zielone żabki, które dostałem od Grace, wróciłem do pokoju. Mój braciszek nadal tam siedział i bawił się moją komórką.
Usiadłem obok niego i patrzyłem co robi. Grał w jakieś wyścigi. Uśmiechnąłem się pod nosem i położyłem się na łóżku.
- Przepraszam, że nie udało mi się ubłagać mamy. - powiedziałem.
- Trudno. Jakoś wytrzymam. - szepnął
Oddał mi telefon, przytulił mnie mocno i pobiegł do siebie. Pokręciłem głową i zakryłem głowę poduszką, próbując zasnąć, jednak w tym momencie moja komórka zaczęła wydzierać się na pół pokoju. Nie patrząc na wyświetlacz, nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha.
- Słucham?
- Wyszedł gdzieś, zostawiając telefon w domu? - usłyszałem po drugiej stronie.
Zerwałem się z łóżka, a moje serce zaczęło bić sto razy szybciej. Cholera jasna!
- Yyyy no ten..- zacząłem się plątać.
- Nathan co się dzieje? - spytała Grace.
- Nic. - powiedziałem automatycznie.
- Doprawdy? Chłopie, wybierasz się na imprezę do Mallory, gadałeś z Raulem i obraziłeś nauczyciela. - zaczęła wyliczać.
- Nie obraziłem! - zaprotestowałem. - Poza tym, odezwała się ta, co nie idzie na imprezę do Rubby.
- Carlos mnie..- zaczęła.
- Tylko Carlos i Carlos! Mam już tego dość. Co ten koleś ma w sobie takiego? - zapytałem retorycznie. - Kiedy ja powiedziałem, że przyjdziemy, zrobiłaś mi wielką aferę, ale jak ten ćpun cię poprosił to od razu się zgodziłaś!  - krzyknąłem i poczułem jak do oczu napływają mi łzy.
- Ćpun? - zapytała.
Kurwa! Ja i mój niewyparzony język. Zdecydowanie za dużo mówię. Ona nie miała się dowiedzieć, przynajmniej nie teraz i nie tak. Znowu westchnąłem głośno, nie mając pojęcia, jak teraz z tego wybrnąć.
- Tak mi się powiedziało. - szepnąłem w końcu.
- Jak możesz? Oskarżasz go o coś, nawet go nie znając.- powiedziała.
- To ty go bronisz, nic o nim nie wiedząc. - warknąłem. - Nasza rozmowa nie ma sensu. Na razie. - powiedziałem i rozłączyłem się.
Poczułem jak po moim policzku spływa jedna, samotna łza. Wytarłem ją szybko, czując się jak jakaś ciota. Znowu położyłem się na łóżku, zamknąłem oczy i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.


________________________________________________
Jako że zaczęła się szkoła nie wiem jak często będą rozdziały. Pewnie będę sobie w szkole pisała na lekcjach ;D Fakt faktem będę się starała regularnie dodawać coś nowego ;)
Pozdrawiam
@Twinkleineye


12 komentarzy:

  1. NIESAMOWITY!

    Ale czemu ten kretyn połamał mu deskę!?
    A tak, to cud, miód. ;) Nie mam słów, aby opisać ten fantastyczny rozdział. Po prostu jest G E N I A L N Y! ;)

    Czekam na następny rozdział niecierpliwie i zapraszam -- > onelove-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Greg.. czemu ta matka go nie zostawi, nie wyrzuci? Nikt na tym nie wychodzi dobrze, prócz tego sukinsyna. Ciekawa jestem, co będzie dalej z Grace i Nathanem, no cóż, pozostaje czekać na kolejny : )

    +przepraszam za spam, ale założyłam drugi blog : ) Zapraszam : )
    scars-future.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ;D Szkoda mi Nathan'a. Kurde no chciałam żeby się pogodzili xd Ale pewnie sobie jeszcze na to poczekam. Rozdział genialny i czekam na nexta. ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego mama Nathana nie może Grega wyrzucić ?!

    Rozdział GENIALNY ! :D M E G A!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny zapraszam też na http://totaleclipseoftheheartangel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoje rozdziały są coraz lepsze i ciekawsze :D Czytam je z zapartym tchem i nie mogę się doczekać nn :) Bardzo fajnie piszesz, a fabuła jest rewelacyjna :D
    Czekam na nn, które mam nadzieje pojawi się szybko ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Na blog http://open-your-eyesx.blogspot.com został dodany nowy rozdział. Prosiłaś o poinformowanie, więc informuję :) Pozdrawiam - Lola xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne opowiadanie *-*
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Na scars-future.blogspot.com pojawił się pierwszy rozdział :) Zapraszam : D

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej :) U mnie nowy rozdział :) Mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam na forever-young-directioner.blogspot.com
    Pozdrawiam Ola:P

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na 5 rozdział <3 http://xxxi-love-one-directionxxx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojojojoj... Się porobiło... Kłótnie :P mam nadzieje, ze się szybko pogodzą, bo nie lubię tego niepokoju. A Nathan powinien powiedzieć Grace WSZYSTKO. Dosłownie.

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję za wszystkie komentarze, zarówno te miłe jak i negatywne.Bardzo motywują mnie one do dalszej pracy i poprawiania swojego stylu. Kocham was ♥