sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 20

Pierwszy grudnia. Mimo iż nie było nawet kalendarzowej zimy, na zewnątrz można było zauważyć biały puch leżący na ziemi, drzewach i krzewach. Jako dzieciak zawsze uwielbiałem tą porę, wreszcie po długim oczekiwaniu mogłem wyciągnąć sanki i razem z przyjaciółmi iść na pobliską górkę, gdzie potrafiliśmy się bawić przez cały dzień. Wszystko się jednak zmienia. Teraz kiedy słyszę 'śnieg', widzę mokre buty i ubrania, oraz chłód przenikający do szpiku kości. Żałuję, że nie mogę wrócić do tego co było kiedyś.
Wszedłem do budynku szkolnego w towarzystwie mojego przyjaciela i jego dziewczyny, strzepując drobne płatki śniegu z włosów i kurtki. To był dopiero początek zimy, a ja już miałem jej serdecznie dość. Od razu skierowałem się do swojej szafki, którą nawiasem mówiąc bardzo rzadko odwiedzam, i schowałem do niej mokrą kurtkę.
Zatrzasnąłem mocno drzwiczki  i nagle poczułem jak ktoś wskakuje mi na plecy i nim się zorientowałem, dostałem soczystego buziaka w policzek. Kątem oka dostrzegłem rozpromienioną twarz mojej dziewczyny. Kiedy zeskoczyła z powrotem na podłogę, odwróciłem się szybko i przyciągnąłem ją do siebie, wpijając się w jej usta. Całowałem ją zachłannie, spragniony dotyku jej miękkich, malinowych warg.
- Nie widzieliśmy się tylko dwa dni. - mruknęła w moje usta.
- Aż dwa dni. - burknąłem przygryzając jej dolną wargę.
Z gardła Melissy wyrwał się cichy jęk, który sprawił że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka, co oczywiście mi nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, miałem na nią jeszcze większą ochotę. To niesamowite, że zwykły dotyk, zwykła pieszczota, mogą wzbudzać w człowieku takie silne uczucia i pożądanie.
- Panie Knight to nie jest jakiś dom rozpusty, proszę się zachowywać tak jak należy. - ostry ton mojej wychowawczyni doszedł naszych uszu.
Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Czułem jak na moje policzki wkradają się rumieńce. Kątem oka zerknąłem na Melissę, która wyglądała na naprawdę speszoną, choć w sumie się jej nie dziwię.
- Chyba będę musiała porozmawiać z twoją.. matką na temat twojego zachowania w szkole. Przecież to jest niedopuszczalne. - burknęła kobieta patrząc na nas spod przymrużonych powiek.
- Ok. - wzruszyłem ramionami, próbując nie wybuchnąć śmiechem.
Pani Thomas wyglądała na naprawdę zszokowaną moim lekceważącym zachowaniem, ale co miałem zrobić? Błagać, by nie dzwoniła do mamy? Przecież to nie przedszkole. A zresztą co mnie to. Od czasu rozprawy, mama zaczęła się zachowywać tak jak wcześniej, jak wtedy gdy żył tata. Stała się kochającą i wyrozumiałą osobą, za którą tak bardzo tęskniłem.
- Nathan idź na lekcję, szybko! - warknęła. - A ciebie moja panno osobiście zaprowadzę na odpowiednie zajęcia. - mruknęła patrząc na Mel.
Spojrzałem na moją dziewczynę przepraszająco, na co ona odpowiedziała delikatnym uśmiechem. Kochana jest. Mimo iż wciąż wciągam ją w jakieś bagno, ona i tak zawsze się uśmiecha i nigdy nie ma mi niczego za złe, choć powinna.
Pani Thomas położyła rękę na ramieniu dziewczyny i pociągnęła ją wzdłuż korytarza, nie pozwalając się nam nawet pożegnać, wredna jędza. Odkąd mąż ją zostawił stała się cholernie upierdliwa, a kiedy tak bardzo ją lubiłem. Nawet się nie zorientowałem, że było już po dzwonku, dopiero po chwili zauważyłem, że korytarz staje się pusty. Zrezygnowany skierowałem się do sali tortur, potocznie zwaną salą historyczną.
Kiedy tylko przekroczyłem próg klasy, Stone zmierzył mnie zimnym spojrzeniem i bez słowa wpisał spóźnienie. Usiadłem obok Scott'a, który szczerzył się jak głupi do sera, nie odrywając wzroku od Jesy, która siedziała z tyłu klasy. Czemu spytacie? Odpowiedź jest prosta, nasza koleżanka miała prześwitującą bluzkę, a pod spodem nie miała stanika. Cóż, jak dla mnie nie było na co patrzeć.
Nagle mój przyjaciel oberwał zeszytem w tył głowy, co było następstwem tego, że wydarł się na pół klasy, tym samym zwracając na siebie uwagę nauczyciela. Zakryłem usta dłonią, by nie wybuchnąć śmiechem. Stone skinął palcem na Scott'a, aby ten podszedł do jego biurka. Craven z miną męczennika poczłapał do nauczyciela.
Przez pół lekcji mieliśmy luz, gdyż Stone zaczął wypytywać Scott'a o jakieś daty i wydarzenia z historii, które przerabialiśmy dawno temu. Oczywiście na zakończenie, chłopak został nagrodzony jedynką, która pięknie będzie się prezentowała.

* * *
Kiedy tylko rozbrzmiał dzwonek ogłaszający zakończenie lekcji, wszyscy wybiegliśmy z klasy, olewając to, że Stone chciał coś nam jeszcze powiedzieć
- Ty pieprzony zboczeńcu! Nie potrafisz utrzymać kolegi w spodniach!? - wydarła się Alex, zdzielając Scott'a po głowie. - Myślisz, że nie widziałam jak się śliniłeś do tej bździągwy!? Mam cie dość kretynie! Przez cały czas oglądasz się za innymi!
- Alex.. - chłopak chciał się wytłumaczyć, ale dziewczyna nie dopuszczała go do głosu.
Zacząłem się śmiać z miny mojego przyjaciela, jednak nie trwało to długo, bo po chwili również oberwałem od zdenerwowanej dziewczyny.
- A ty z czego się cieszysz!? Jeden podobny do drugiego! Jesteście siebie warci! - krzyknęła oddalając się od nas.
- Alex czekaj! - krzyknął Scott biegnąc za nią.
- Odwal się!
Zaśmiałem się pod nosem, jednocześnie kręcąc głową. Wiedziałem, że ten idiota dostanie ochrzan. No to teraz będzie się grubo tłumaczył. Ciekaw jestem co wymyśli, ale znając go, będzie to takie głupie, że Alex mu odpuści. W sumie na pewno mu odpuści, za bardzo go kocha, musi go kochać, bo żadna normalna dziewczyna tak długo by z nim nie wytrzymała.
Szedłem sobie grzecznie po schodach, kiedy nagle ktoś pociągnął mnie za łokieć, przez co o mały włos nie zabiłem się na własnych nogach. Miałem ochotę wrzasnąć na tego kogoś, jednak kiedy zobaczyłem Grace, od razu odrzuciłem ten pomysł.
- Jezu dziewczyna, chcesz mnie zabić? - mruknąłem tylko.
- Przepraszam. - bąknęła wzruszając ramionami. - Chciałam pogadać.
- Co jest? - spytałem patrząc na nią podejrzliwie.
- W sumie nie tyle porozmawiać, co chciałam cię o coś prosić. - uniosłem brwi dając jej tym samym znak, żeby kontynuowała. - Pojechałbyś dzisiaj ze mną do więzienia? Chciałam spotkać się z tatą. - powiedziała cicho. - Znaczy nie tylko ty, Scott też. Nie chcę iść tam sama.
- Dzisiaj? - spytałem głupio. Blondynka skinęła głową przyglądając mi się uważnie. - Przecież byłaś z mamą na odwiedzinach parę dni temu. - zauważyłem.
- No tak, ale przy matce nie mogę porozmawiać z ojcem o tym o czym chcę. - mruknęła.
- A o czym chcesz z nim porozmawiać? - spytałem uśmiechając się półgębkiem.
- Czy to ważne? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, rumieniąc się przy tym delikatnie.
Wzruszyłem ramionami wciąż się jej przyglądając, tym samym sprawiając, że zarumieniła się jeszcze bardziej, a to dodawało jej uroku. Tęskniłem za taką Grace.
- Jeżeli nie możesz to zrozumiem, przecież nie musisz ze mną jechać, poradzę sobie jakoś.. - mówiła szybko, lekko podenerwowana.
- Hej! - przerwałem jej, jednocześnie zatykając jej usta dłonią. - Nie puszczę cię samej. Nic nie jest ważniejsze od tego. - uśmiechnąłem się wesoło, chcąc dodać jej otuchy.
- Dzięki  Nate. - mruknęła odsuwając moją rękę.
Staliśmy tak przez kilka sekund patrząc sobie głęboko w oczy, aż nagle obok nas zmaterializowała się moja dziewczyna. Tak mnie przestraszyła, że aż podskoczyłem. Nie uszło to jej uwadze, przez co na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Cześć. - zwróciła się do Grace, uśmiechając się przyjaźnie.
Blondynka skinęła głową siląc się na miły uśmiech. Doceniam to, że przynajmniej się stara, a nie to co wcześniej. Wiem jaka jest i nigdy mi to nie przeszkadzało, ale nie chcę, żeby była wredna wobec mojej dziewczyny, mimo iż ewidentnie nie podoba jej się to, że jesteśmy razem.
- To ja pójdę poszukać Scott'a. - bąknęła Grace pod nosem, powoli wycofując się na schody. - Zadzwonię do ciebie później. - dodała i odwróciła się.
Melissa przytuliła się do mnie, a ja objąłem ją ramieniem, wciąż nie spuszczając wzroku z Grace, która w pewnym momencie odwróciła głowę i spojrzała prosto na mnie. Kiedy się zorientowała, że na nią patrzę, zarumieniła się i szybko odwróciła wzrok. Co ona kombinuje?
- Wszystko w porządku? - spytała Mel przyglądając mi się zmartwionym wzrokiem.
- Tak w porządku. - mruknąłem i szybko cmoknąłem ją w usta.

* * *
Czekaliśmy na korytarzu, siedząc na bardzo niewygodnych krzesełkach, na naszą przyjaciółkę, która od godziny rozmawiała ze swoim ojcem. Scott od dobrych dziesięciu minut stukał bitem o podłogę, czym powoli doprowadzał mnie do szału. Rozumiem że był zdenerwowany i smutny, bo pokłócił się z Alex, ale Grace nas potrzebuje i nie możemy jej tak po prostu zostawić. Przyjaźnimy się od dziecka, a to do czegoś zobowiązuje.
- Cholera ile ona jeszcze będzie tam siedzieć? - spytał cicho Scott wstając na równe nogi.
- Stary, ona nie może się widywać ze swoim ojcem codziennie tak jak ty. - burknąłem.
- Przecież wiem, ale ile można gadać. - mruknął.
Pokręciłem głową i wlepiłem wzrok w swoje buty. Scott nie rozumie jak to jest. On może rozmawiać z rodzicami kiedy chce, ale tego nie robi, bo uważa ich za starych, zacofanych grzybów. Oddałbym wszystko, by znowu móc spędzać czas z całą moją rodziną, żeby tata znowu żył. Wiem, że często narzekałem na moich rodziców, ale mimo wszystko chciałbym móc cofnąć czas.
Nagle moich uszu doszło charakterystyczne skrzypienie drzwi. Momentalnie zerwałem się na równe nogi i stanąłem obok Scott'a. Na korytarz wyszła Grace w towarzystwie jakiegoś gliniarza. Dziewczyna uśmiechnęła się blado i podeszła do nas, a my bez słowa ją przytuliliśmy. W tym momencie Grace zaczęła płakać. Było mi jej cholernie żal. Mimo iż minęło już sporo czasu, ona wciąż tak samo mocno przeżywa to, że jej ojciec siedzi w więzieniu. Wątpię, że kiedykolwiek się to zmieni, przecież nie można się przyzwyczaić do czegoś takiego.
W drodze powrotnej wszyscy milczeliśmy. Po prostu, żadne z nas nie wiedziało co ma powiedzieć, albo po prostu bało się cokolwiek powiedzieć. W sumie dziwne by było, gdybyśmy się śmiali, skoro nasza przyjaciółka cierpi, to zdecydowanie nie było by na miejscu.
Siedzieliśmy w pokoju Grace, dalej milcząc. Wyraźnie widziałem, że to wszystko powoli zaczyna już denerwować Bennett. Ostatnimi czasy stała się bardziej drażliwa, co udzielało się nam wszystkim.
Kątem oka zerknąłem na Scott'a, który z desperacją w oczach wpatrywał się w ekran swojego telefonu. Może to chamskie z mojej strony, ale zasłużył sobie na to. Niech się cieszy, że Alex z nim nie zerwała.
- Kurwa odezwiecie się wreszcie!? Chuj mnie zaraz strzeli! - warknęła Grace zrywając się na równe nogi.
- Ale nie wiem co. - mruknąłem.
- Kiedy nie trzeba to gęba się wam nie zamyka, a teraz nie potraficie nawet słowa wydusić! - burknęła chodząc po pokoju.
- A co, mamy cię wypytywać jak tam rozmowa z ojcem? - warknąłem, czego szybko pożałowałem, gdyż zobaczyłem ból w oczach dziewczyny. - Przepraszam.
- Nic nie szkodzi. Po prostu zawsze po spotkani z tatą czuję się.. taka pusta. - szepnęła. - Tak jakby mi czegoś brakowało.
- Wiem co czujesz mam tak samo. - powiedziałem cicho.
- Przepraszam. Ty swojego ojca już w ogóle nie zobaczysz, a ja rozpaczam, że widzę mojego raz albo dwa razy w miesiącu. - dziewczyna wyraźnie się speszyła.
- Nic się nie stało. - uśmiechnąłem się do niej nieśmiało.
Złapałem ją za rękę i posadziłem obok siebie, a następnie przytuliłem ją mocno. Mógłbym tak siedzieć cały dzień, byle tylko nie wypuszczać jej ze swoich objęć. Może popełniłem błąd odpuszczając i zaczynając spotykać się z Melissą?
- A temu co jest? - spytała dziewczyna odsuwając się ode mnie i zerkając na Scott'a.
- Nie chcę o tym gadać. - burknął.
- Alex jest na niego wściekła, bo ślinił się do Jesy. - powiedziałem za przyjaciela.
- Kretynie, czemu nic wcześniej nie powiedziałeś!? - warknęła na niego blondynka dając mu sójkę w bok.
Scott rozmasował sobie ramię, unikając kontaktu wzrokowego z dziewczyną jak i ze mną. Nie dziwię się, że teraz jest mu głupio. Grace wstała z łóżka i wyciągnęła komórkę z kieszeni dżinsów, co trochę "otrzeźwiło" Craven'a.
- Co ty robisz? - zdziwił się.- Chyba nie chcesz do niej pisać.
- Morda. Gdybyś nie był takim idiotą i potrafił od razu zdeklarować się co do swoich uczuć, nie musiałabym ratować ci teraz dupy. - burknęła dziewczyna wychodząc z pokoju.
"Gdybyś potrafił od razu zdeklarować się co do swoich uczuć" te słowa brzęczały w mojej głowie niczym stado wściekłych os. To dało mi do myślenia, że już wtedy w skateparku powinienem powiedzieć Grace, co do niej czuję i czego oczekuje, nawet jeżeli ona nie odwzajemnia moich uczuć.


__________________________________
Wiem krótki, przepraszam! Mam wrażenie, że wena mnie opuszcza. -.-
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, postaram się aby następny rozdział był lepszy i przewiduję, że niedługo wydarzy się coś, na co zdecydowanie czekacie ;D
Także tego, pozdrawiam was cieplutko
Kocham was!
@Twinkleineye

8 komentarzy:

  1. wiesz przeciez ze to kocham ♥
    czyzby Nate + Grace? hmm

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest fajnie, mnie sie podoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde dziewczyno i ty uważasz że nie masz weny ?!.Chyba na głowę upadłaś.Twoje opowiadanie jest jednym z moich ulubionych.Codziennie tu zaglądam i sprawdzam czy coś dodałaś.Nawet nie wiesz jaką rados mi sprawiłaś jak weszłam dziś i zobaczyłam ,że jest już rozdział 20.Czyżby szykowała się akcja Nathan i Grace ?;). Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Twoje opowiadanie . *o* Fabułę i styl pisania . < 3 Ja czekam od początku, żeby wydarzyło się coś pomiędzy Nate'm i Grace, w końcu powie jej o swoich uczuciach ? Nie mogę się doczekać ! Dodawaj szybko !

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz złe wrażenie, że wena Cię opuszcza, bo ten rozdział jest świetny. ;) Ja też czekam, ażeby pomiędzy Nathanem i Grace coś zaiskrzyło. ;D Weny <33

    OdpowiedzUsuń
  6. jeśli Grace będzie z Nathanem, to co z Mel, którą polubiłam?

    świetna fabuła, czekam na następny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział i wspaniałe opowiadanie *.* Ta historia naprawdę mnie wciągnęła, czytając ma się wrażenie, że zdarzyła się naprawdę, a to tylko pamiętnik Nathana czy coś w tym stylu ^^ Czekam na to co dla nas szykujesz ;D Jak chcesz to wpadnij do mnie, wczoraj pojawił się 5 rozdział ^^ http://iwishididntmissyouanymore.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Grace lepsza od Mellisy :>

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję za wszystkie komentarze, zarówno te miłe jak i negatywne.Bardzo motywują mnie one do dalszej pracy i poprawiania swojego stylu. Kocham was ♥