poniedziałek, 4 marca 2013

Rozdział 24

Minęły cztery dni odkąd zerwałem z Melissą. Przez te cztery dni w ogóle nie wychodziłem z pokoju, a właściwie z łóżka. Nie widziałem takiej potrzeby. Poza tym, nie wiedziałem jak się zachowam, kiedy spotkam ją w szkole. Nie wiem też, co bym zrobił widząc ten ból w jej oczach. Zapewne byłby to dla mnie potężny cios.
Było już dobrze po szesnastej, a ja wciąż gniłem w łóżku, jak to powiedziała moja mama. Dziwiło mnie, że nie robiła mi żądnych problemów, nie prawiła kazań, ani nie próbowała ze mnie wyciągnąć co się stało. Widziała, że coś jest nie tak, ale nic nie mówiła, tylko przynosiła mi jedzenie do pokoju, którego i tak nie miałem siły jeść.
Czy płakałem? Owszem i nie wstydzę się tego. Łzy nie są oznaką słabości, a może? Nie wiem, ale w każdym razie dzięki nim czułem się lepiej. Może nie tak dobrze jakbym chciał, ale zawsze coś.
- Nie wiem co mam robić. Od czterech dni w ogóle nie wychodzi z łóżka. Nic nie je, nie pije. Martwię się o niego.Nawet nie wiem co się stało. Nic mi nie powiedział, a ja nie chcę na niego naciskać. - moich uszu doszedł zatroskany głosy mojej matki.
Serce ścisnęło mi się boleśnie słysząc to. Moja mama naprawdę się o mnie martwi i nie wie co ma robić.Powinienem jej powiedzieć co się stało, może wtedy trochę się uspokoiła. Cóż, teraz już jest za późno.
- Ja chyba wiem co się stało. - to był Scott. - Proszę się nie martwić pani Knight, pogadam z nim.
- Bardzo ci dziękuję Scott, już nie wiem co mam zrobić z tym chłopakiem. - jej głos ledwo dało się usłyszeć.
Zacisnąłem mocno powieki i nakryłem głowę poduszką. Po chwili kilka słonych łez wypłynęło z pod
przymkniętych powiek i wsiąknęło w materiał poduchy.
Po chwili drzwi się otworzyły, a następnie szybko zamknęły i po pokoju rozniosło się echo kroków mojego przyjaciela. Materac ugiął się pod ciężarem chłopaka, przez co zadrżałem delikatnie. Nie chciałem z nikim gadać.
- Nathan. - Scott próbował zabrać mi poduszkę, ale mocno ją trzymałem.
- Proszę Scott zostaw mnie, chcę zostać sam. - mój głos był mocno schrypnięty, gdyż od czterech dni nie odezwałem się ani słowem.
- Chodzi o Melissę, prawda? - na dźwięk imienia mojej byłej cały się spiąłem. - Stary pogadaj ze mną, poczujesz się lepiej.
- Zerwałem z nią. - wykrztusiłem po kilkuminutowej ciszy. - Wiedziała, że chodzi o Grace. Płakała. Nie wiedziałem co mam zrobić. Pocałowałem ją. Źle zrobiłem. zraniłem ją jeszcze bardziej. Siebie zresztą też. Nie powinienem jej zostawiać, ona teraz cierpi. - urwałem wciągając gwałtownie powietrze.
- Dobrze zrobiłeś Nathan. - mruknął po raz kolejny próbując ściągnąć mi z twarzy poduszkę, co w końcu mu się udało.- Lepiej, że z nią zerwałeś niż żebyś był z nią tylko dlatego, żeby jej nie zranić.
- Nie widziałeś jej wtedy. Tak bardzo płakała. Nie wiedziałem co mam zrobić. - zamknąłem oczy, a wtedy w mojej głowie pojawił się obraz zapłakanej dziewczyny.
- Naprawdę wolałbyś ją oszukiwać, wmawiając jej, że ją kochasz, a tak naprawdę śniąc o Grace? - spytał przyglądając mi się uważnie.
- Kiedy tak mówisz, to już sam nie wiem. - burknąłem.
- Posłuchaj Nathan. Jestem pewny w stu procentach, że Melssa docenia to, iż powiedziałeś jej prawdę, a nie okłamywałeś ją, tylko po to by nie cierpiała po waszym rozstaniu. - Scott poklepał mnie po ramieniu uśmiechając się blado. - Stary przestań się tym zadręczać, będzie dobrze.
Usiadłem gwałtownie i schowałem twarz w dłoniach. Przetarłem twarz i poczochrałem włosy, przez cały czas zastanawiając się nad słowami mojego przyjaciela.
- Chyba masz rację. - mruknąłem w końcu.
- Pewnie, że mam. - wyszczerzył się.
- Dzięki, że przyszedłeś. - powiedziałem uśmiechając się do niego.
- Stary nie było cię w szkole i nie odbierałeś telefonu, od razu wiedziałem że coś jest nie tak, więc przyszedłem. Jesteś moim przyjacielem, nie zostawiłbym cię w potrzebie.
Uśmiechnąłem się do niego z wdzięcznością. Dobrze jest mieć takich przyjaciół. Ciekawe czemu Grace nie przyszła.. W sumie może lepiej, że nie przyszła. Nie chcę, żeby widziała mnie w takim stanie. Poza tym, nie wiedziałbym jak mam jej to wszystko wytłumaczyć.
- Nathan bez obrazy, ale.. kiedy ostatnio brałeś prysznic? - spytał marszcząc nos.
Zmierzyłem go gniewnym spojrzenie, jednak po chwili nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać, a Scott razem ze mną. Cieszę się, że Craven tu przyszedł, dzięki niemu czuję się lepiej.

* * *
Siedemnasty grudnia. Dziś odbywa się w szkole ten cały bal zimowy, o którym mówił nam Stone. Jakoś nie specjalnie chciałem tam iść, jednak za namową Grace, Scott'a i Alex w końcu uległem. Dobra, przyznaję się bez bicia, że głównie uległem Grace.
Wszedłem do kuchni zapinając ostatni gzik mojej niebieskiej koszuli. Mama i Lucas spojrzeli na mnie uśmiechając się szeroko. Zmarszczyłem brwi, czując jak na moje policzki wkradają się rumieńce. Nie lubię, kiedy moja rodzina się tak na mnie gapi.
- Synku wyglądasz.. kurczę wyglądasz tak dorośle. - uśmiechnęła się do mnie.
- Dzięki mamo. - mruknąłem speszony. - Pomożesz mi? - spytałem pokazując jej krawat.
- Oczywiście. - odparła podekscytowana.
Wzięła ode mnie krawat i po chwili zawiązała mi go na szyi. Przez cały czas uśmiechała się do mnie z czułością, a w jej oczach dało się zauważyć jakieś silne uczucie. Poprawiła mi jeszcze kołnierzyk koszuli, a ja wyszczerzyłem się do niej.
- Twój ojciec byłby z ciebie dumny. - szepnęła mama, a w jej oczach zalśniły łzy.
- Mamo. - jęknąłem .
- Przepraszam. - przetarła mokry policzek.
Bez zastanowienia przytuliłem ją mocno, a ona odwzajemniła uścisk. Czułem się dziwnie, już dawno nie rozmawialiśmy o ojcu. Raczej staraliśmy się unikać tego tematu. Wspomnienia bywały bardzo bolesne.
Kiedy po chwili odsunęliśmy się od siebie, spojrzałem na Lucas'a, który obserwował nas marszcząc brwi i nadymając usta. Uśmiechnąłem się do niego, a on pokazał swoje krzywe zęby, które a dodatek były ubrudzone czekoladą.
- Mamo nie myśl o tym, ok? - spojrzałem na nią chwytając jej dłonie i ściskając je lekko.
- W porządku. - uśmiechnęła się do mnie. Uwolniła jedną rękę i poczochrała moje włosy. - Idź na tą imprezę i baw się dobrze, należy ci się.
Uśmiechnąłem się szeroko, jeszcze raz ją przytuliłem i gdy odsunęliśmy się od siebie wziąłem marynarkę, która wisiała na oparciu krzesła, a następnie szybko ją założyłem, jednocześnie poprawiając koszulę.
- Opiekuj się mamą jak mnie nie będzie. - mrugnąłem do Lucas'a.
- A kupisz mi żelki!? - spytał unosząc ręce do góry, podekscytowany tym co mówi.
- Pewnie. - uśmiechnąłem się do niego.
Młody zaczął skakać na krześle, klaszcząc w dłonie. Patrząc na niego nie mogłem pohamować śmiechu, a mama śmiała się razem ze mną. Lucas jest niesamowity.

* * *
Stałem ze Scott'em na sali gimnastycznej, na której odbywał się ten cały "bal". Była tu chyba cała szkoła. Rozpoznawałem kilka osób z pierwszej klasy i kilka z mojego rocznika, ale i tak większość osób była mi obca.
Chłopcy mieli na sobie garnitury i koszule, natomiast dziewczyny ubrane był w przeróżne sukienki, ukazując swoje nogi. Cudowny widok dla oka. Mnie jednak i tak interesowała tylko jedna, która jak na razie jeszcze tu nie dotarła.
Spojrzałem w bok i mój wzrok od razu skupił się na szatynce, która stała przy stoliku z napojami. Wyglądała naprawdę ślicznie. Miała na sobie krótką czarną sukienkę, która idealnie podkreślała jej kształty. Westchnąłem cicho nie wiedząc co mam zrobić. Podejść do niej i pogadać, czy zostawić ją w spokoju?
- Idź do niej. - mruknął Scott patrząc w tym samym kierunku co ja. - Widzę, że chcesz z nią pogadać. Ja pójdę poszukać dziewczyn. - uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu, a następnie szybko się ulotnił.
Wziąłem głęboki wdech, przetarłem twarz dłońmi i niepewnym krokiem ruszyłem do dziewczyny. Kiedy stanąłem za nią, chciałem coś powiedzieć, ale wtedy ona się odwróciła.
Jej czekoladowe oczy powiększyły się dwukrotnie na mój widok. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale głos uwiązł jej w gardle, zresztą tak samo jak mi. Przeczesałem włosy palcami, nie spuszczając  z niej wzroku.
- Hej. - wydusiłem w końcu.
- Hej. - szepnęła speszona.
- Co tam u ciebie? - spytałem.
- W porządku, a u ciebie? - jej głos był ledwo słyszalny.
- Tak samo. - mruknąłem spuszczając wzrok.
Przygryzła delikatnie wargę, jednocześnie pocierając nagie ramię. Wepchnąłem dłonie do kieszeni, przytupując nerwowo nogą. Kompletnie nie wiedziałem co mam dalej robić.
- Mel.. przepraszam. - szepnąłem.
- Za co? - spytała podnosząc na mnie wzrok.
- Za wszystko.. za to co się stało wtedy w parku. Powinienem to inaczej rozegrać.. nie chciałem, żeby to tak wyszło. Naprawdę mi na tobie zależy, ale chyba nie dość mocno. Nie chciałem cię zranić..
W tym momencie dziewczyna zarzuciła mi ręce na szyję i przytuliła mnie mocno. Niepewnie objąłem ją w pasie przyciągając do siebie. Miło było móc trzymać ją w ramionach.
- Nathan ty też jesteś dla mnie cholernie ważny, ale tak jak mówiłam, nie chcę cię zmuszać do tego żebyś był  ze mną. Zależy mi, abyś był szczęśliwy. - szepnęła mi do ucha.
- Czyli między nami wszystko w porządku? - spytałem kiedy odsunęła się ode mnie.
- Oczywiście, że tak głuptasie. - uśmiechnęła się do mnie. - Naprawdę chcę, żebyśmy nadal się przyjaźnili.
- Dziękuje. - mruknąłem i przytuliłem ją z całej siły. - Jeżeli mogę coś dla ciebie zrobić..
- Właściwie jest jedna rzecz. - powiedziała, a w jej oczach pojawił się zagadkowy błysk. - Widzisz tamtą dziewczynę? - spytała pokazując kogoś za mną.
Odwróciłem się, a moje serce zaczęło bić szybciej, gdy zobaczyłem Grace w towarzystwie Scott'a i Alex. Wyglądała cudownie. Niebieska krótka sukienka, zrobiona chyba z tiulu idealnie odkreślała jej kobiece kształty, które tak bardzo mnie pociągały, i pokazywała jej śliczne zgrabne nogi. Przełknąłem ślinę, czując jak budzi się we mnie pożądanie.
W tym momencie całą trójka spojrzała w naszym kierunku, ale mnie interesowała tylko Grace. Blondynka uśmiechnęła się do mnie nieśmiało i pomachała nam. Powtórzyliśmy ten gest, a ona uśmiechnęła się szerzej. Z powrotem przeniosłem spojrzenie na Mel, która również patrzyła na mnie z błyskiem w oku.
- Zrób coś dla mnie i poproś ją do tańca. - szepnęła.
- Ale.. - jęknąłem czując dziwne kłucie w sercu.
- Hej, nie możesz zmarnować tej szansy. Idź do niej, poproś do tańca i powiedz wreszcie co czujesz, zanim zrobi to ktoś inny i naprawdę ją stracisz. - uśmiechnęła się ciepło.
Zawahałem się. Cholera, ja nie jestem chyba jeszcze gotowy, by zdradzić jej swoje uczucia. A jeśli mnie wyśmieje? To będzie zbyt bolesne.
- Idź. Nathan uwierz mi. Ty też nie jesteś jej obojętny, ale ona chyba jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy. - złapała moją dłoń i ścisnęła ją mocno.
Moje serce zabiło mocniej. Przecież to nie możliwe, żeby Grace czuła do mnie to samo.Cholera, przecież nie dowiem się tego, stojąc tu jak ciołek.
- Dziękuje. - szepnąłem i przytuliłem ją po raz kolejny.
- Idź i zdobądź ją. Wtedy będę szczęśliwa. - odszepnęła całując mnie w policzek.
Kiedy się od siebie odsunęliśmy uśmiechnęła się do mnie z czułością i uniosła kciuk w górę. Zaśmiałem się i niepewnie ruszyłem w stronę przyjaciół. Nogi mi się trzęsły jak galareta. Po chwili stałem już obok Grace i Scott'a.
- Hej. - mruknęła blondynka całując mnie w policzek. - Wyglądasz bardzo dojrzale. - powiedziała z tajemniczym błyskiem.
- Mówisz jak moja mama. - zaśmiałem się, a ona uśmiechnęła się szeroko.
Spojrzałem na Scott'a, a on puścił do mnie oczko. Kurna on też? Dobra Nathan weź się w garść.
- Zatańczymy? - spytałem blondynkę zanim zdążyłem zmienić zdanie.
- Pewnie. - wyszczerzyła się.
Dziewczyna złapała moją dłoń i pociągnęła mnie na parkiet. Przez jakiś czas bujaliśmy się w rytm klubowej muzyki, śmiejąc się przy tym jak to mamy w zwyczaju.
Nagle Dj puścił romantyczną balladę. Zamarłem nie wiedząc co robić, a Grace widząc moje niezdecydowanie złapała mnie za ręce i położyła je na swoim biodrach, a sama oplotła dłonie wokół mojej szyi. Była tak blisko mnie, że czułem ciepło jej ciała i bicie jej serca. Uśmiechnęła się do mnie szeroko, a ja zrobiłem to samo.
- Wszystko dobrze między tobą a Melissą? - spytała nagle. - Kiedy nie było cię w szkole, Scott powiedział, że na pewno chodzi o nią, jednak nie chciał powiedzieć nic więcej. A tak w ogóle, przepraszam, że wtedy do ciebie nie przyszłam.
- Nic nie szkodzi. - mruknąłem przyciągając ją bliżej siebie. - A co do twojego pytania to.. nie do końca jest dobrze. Tak właściwie to zerwaliśmy. - szepnąłem.
- Dlaczego? - Grace zdziwiła się szczerze.
- Nie chcę o tym gadać. - wzruszyłem ramionami zamykając na chwilę oczy.
- Nathan naprawdę mi przykro. - powiedziała. - Chodź tu. - szepnęła i przytuliła mnie mocno.
Oparłem głowę na jej ramieniu, wdychając jej słodki, odurzający zapach, który zawsze kojarzył mi się z domem i dzieciństwem. Bujaliśmy powoli w rytm romantycznej piosenki. Mógłbym tak tkwić do końca życia. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Grace muszę ci coś powiedzieć. - szepnąłem.
- Co takiego? - odsunęła się ode mnie i spojrzała mi głęboko w oczy. Zabrakło mi języka w gębie.
- Chodzi o to, że.. bo ja.. znaczy ty.. ja.. Cholera. - warknąłem i zamknąłem oczy.
- Hej, w porządku? Dobrze się czujesz? - spytała dotykając mojego policzka. Nie ma co, jej dotyk nie ułatwia mi sprawy.
- Nie.. znaczy tak.. znaczy..- jęknąłem cicho odsuwając się od  niej. - Nie, chyba jednak nie czuję się dobrze. - mruknąłem przecierając twarz.
- Chodź. - mruknęła, łapiąc mnie za rękę.
- Dokąd? - zdziwiłem się.
- Do mnie. Mamy nie ma w domu, będziemy mogli spokojnie porozmawiać. - odparła splatając nasze palce.
Momentalnie przypomniał mi się mój sen. Wtedy byliśmy u niej. Nie, nie, nie! To nie tak ma być. Muszę jej to teraz powiedzieć. Nie, nie dam rady.
Spojrzałem w bok i zauważyłem Melissę rozmawiającą z jakimś chłopakiem. Chyba wyczuła, że na nią patrzę, bo jej wzrok skierował się na mnie.Uśmiechnęła się do mnie nieśmiało i nawet z tej odległości zauważyłem malutkie iskierki w jej oczach. Skinęła ledwo zauważalnie głową, dając mi znak bym w końcu powiedział Grace.
- Grace czekaj. - szepnąłem i pociągnąłem ją za rękę, tym samym zmuszając ją by na mnie spojrzała. - Ja.. ja muszę ci to powiedzieć teraz. - wziąłem głęboki wdech, czując jak moje serce zaczyna bić szybciej. - Grace ja..- urwałem zalewając się rumieńcem.
- O co chodzi? - wyglądała na skołowaną.
- Może lepiej ci pokażę. - mruknąłem w końcu.
Położyłem dłonie na jej policzkach, a następnie nachyliłem się nad nią. Po chwili nasze usta dzieliło dosłownie kilka milimetrów. Czułem jej przyspieszony, lekko urwany oddech. Wtedy podjąłem decyzję. Moje usta opadły na jej, łącząc się w czułym i delikatnym pocałunku. Przez kilka sekund, które dłużyły mi się w nieskończoność Grace stała nieruchomo, aż w końcu nieśmiało odwzajemniła pocałunek. W mojej głowie zawirowało, a po całym ciele rozlało się przyjemne ciepło. Zapragnąłem więcej, smakowała tak cudownie.
Rozchyliłem jej usta językiem, pogłębiając pocałunek, jednocześnie pieszcząc jej podniebienie. Nasze języki zaczęły wirować w gorącym tańcu. Grace w pewnym momencie przygryzła moją wargę przez co z mojego gardła wydobył się niski, gardłowy jęk.Wplotłem palce w jej włosy chcąc przyciągnąć ją jeszcze bliżej siebie . Jej dłonie spoczywały na moich biodrach, co jakiś czas zaciskając się delikatnie. Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Po kilku minutach niechętnie oderwałem się od niej. Spojrzałem jej w oczy, widząc w nich szok? strach? Nie mam pojęcia.
- Nathan?
Zamrugałem kilkakrotnie wyrwany z głębokiego zamyślenia. Zdezorientowany spojrzałem na Grace, która patrzyła na mnie zatroskanym wzrokiem. Uśmiechnąłem się blado, a ona odwzajemniła gest, ale bardziej entuzjastycznie.
- Przepraszam zamyśliłem się. - bąknąłem.
- W porządku. - uśmiechnęła się. - To co? Idziemy? - mocniej ścisnęła moją dłoń.
- Pewnie. - mruknąłem uśmiechając się półgębkiem.

* * *
Szliśmy w milczeniu zaśnieżonym chodnikiem co jakiś czas zerkając na siebie. Grace wspierała się na moim ramieniu, by nie pośliznąć się na śliskich płytkach. Dotyk jej drobnych dłoni przyprawiał mnie o dreszcze, co nie uszło uwadze dziewczyny, jednak ona myślała że to z zimna, a ja nie wyprowadzałem jej z błędu.
Bałem się naszej rozmowy. A jeśli wszystko schrzanię? Jeśli ona nie będzie chciała się już ze mną zadawać? Co ja wtedy zrobię? Grace jest dla mnie cholernie ważna i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Muszę to wszystko dobrze rozegrać, spokojnie i delikatnie powiedzieć jej o swoich uczuciach.
- Cholera, ale zimno. - mruknęła zamykając za nami drzwi.
- Masz na sobie krótką sukienkę, nie dziwię się, że jest ci zimno. - uśmiechnąłem się do niej.
- Oj nie czepiaj się. - zaśmiała się. - Chodź. - mruknęła i znowu złapała mnie za rękę splatając nasze palce prowadząc mnie na górę, do jej pokoju.
Dobra Nathan spokojnie. Będzie dobrze. Będzie dobrze. Będzie dobrze. Musisz w to wierzyć.Musisz w to wierzyć.Musisz w to wierzyć. Powtarzałem w głowie te dwa zdania niczym mantrę.
Usiedliśmy na łóżku dziewczyny, bardzo blisko siebie. Kiedy Grace zadrżała delikatnie otuliłem ją kołdrą, a ona uśmiechnęła się wesoło i oparła głowę o moje ramię. Dasz radę stary. Wziąłem głęboki wdech i chwyciłem dłoń blondynki, ściskając ją lekko.
- Powiesz mi dlaczego zerwaliście? - spytała znienacka.
- Nie chcę o tym rozmawiać. - szepnąłem zamykając oczy.
- Nathan co się dzieje? Ostatnio jesteś jakiś dziwny. - głos dziewczyny był cichy i pełen autentycznej troski.
Rozchyliłem powoli powieki i zauważyłem, że Grace przygląda mi się z czułością i troską. Teraz albo nigdy. Uniosłem dłoń i opuszkami palców przejechałem po jej chłodnym policzku. Momentalnie jej twarz nabrała delikatnych kolorów. Nachyliłem się i nosem sunąłem po jej skroni i delikatnie pocałowałem.
- Nathan. - szepnęła bez tchu.
Odsunąłem się i spojrzałem jej w oczy, oczy które przepełnione były jakimś silnym, nie znanym mi uczuciem. Ponownie się nad nią nachyliłem, tym razem nad jej ustami. Dzieliło je kilka centymetrów. Spojrzałem na jej pełne, malinowe usta. Tak bardzo chciałem ją pocałować, poczuć w końcu smak jej warg.
- Nathan - jęknęła.
Podniosłem wzrok, by spojrzeć jej w oczy, jednak bardzo mocno zaciskała powieki.
- Nie zrobię tego, jeśli nie chcesz. - mruknąłem.
- Zrób to. - szepnęła - Proszę.
Mój oddech przyspieszył, a po ciele rozlało się przyjemne ciepło. Bardzo powoli musnąłem jej usta, a z jej gardła wydobył się jęk. Powoli rozchyliłem jej usta językiem, pogłębiając pocałunek. Dziewczyna nieśmiało oddała pocałunek wysuwając swój język na spotkanie mojemu. Już po chwili złączyły się w gorączkowym tańcu. Z każdą kolejną sekundą całowaliśmy coraz namiętniej, coraz zachłanniej pragnąc więcej. Moje dłonie spoczywały na jej biodrach, masując je delikatnie, natomiast ona wplotła palce w moje włosy ciągnąć je mocno, co powoli doprowadzało mnie do szaleństwa.
Moja prawa dłoń zjechała w dół, do jej uda, a następnie rozpoczęła wędrówkę w górę pod jej krótką sukienkę. Kiedy ścisnąłem jej pośladek, jęknęła głośno w moje usta i mocno przygryzła moją wargę. Przesunąłem dłoń do zamka jej sukienki i jednym szybkim ruchem go rozsunąłem. Nie odrywając się od jej ust bardzo powoli ściągnąłem z niej sukienkę. W tym samym czasie jej dłonie nieśmiało zaczęły rozpinać guziki mojej koszuli. Kiedy opuszki jej palców delikatnie musnęły mój brzuch, poczułem jak mój członek twardnieje. Co ona ze mną wyprawia?
Niechętnie oderwałem się od jej ust, by ściągnąłem koszulę i rzucić ją na podłogę. Ponownie dorwałem się do jej ust, całując ją zachłannie, nie chcąc aby ta chwili się kończyła.Tak bardzo jej pragnąłem..
- Nathan czekaj. - jęknęła odwracając głowę. Odsunąłem się od niej i spojrzałem w jej przestraszone oczy.
- Co my robimy?
Poczułem jakby ktoś kopnął mnie w brzuch. Przeturlałem się na plecy, tak że leżałem obok niej. Schowałem twarz w dłoniach zaciskając mocno powieki. Co ja sobie myślałem? Idiota ze mnie.
- Nie, Nate. Źle mnie zrozumiałeś. - szepnęła.
- Grace przepraszam, ja.. ja nie wiem co we mnie wstąpiło. - wymamrotałem nie patrząc na nią.
- Porozmawiaj ze mną. Proszę. - szepnęła chwytając moją dłoń, próbując ją ściągnąć z mojej twarzy.
- Co mam ci powiedzieć? Że zakochałem się w tobie i ledwo sobie z tym radzę? Że zżerała mnie zazdrość, kiedy zaczęłaś się spotykać z Carlosem? Że robiłem wszystko żeby o tym zapomnieć, by nie zniszczyć tego co jest między nami? - spytałem siadając. - Kiedy widziałem cię z tamtym sukinsynem, myślałem że umrę. Było mi naprawdę ciężko. Wciąż jest, zwłaszcza wtedy kiedy jesteś taki blisko mnie, kiedy czuję twój dotyk na moim ciele, kiedy twój oddech muska moją skórę..
Chciałem mówić dalej, ale Grace uklęknęła przede mną, chwyciła moją twarz w swoje drobne dłonie i pocałowała mnie. Mocno i długo. Trzymałem ją za biodra, przyciągając bliżej siebie. Tak bardzo lubię czuć jej ciepło.
- Kocham cię Grace. - szepnąłem kiedy oderwaliśmy się od siebie. - Kocham cię odkąd prawie pocałowaliśmy się w skateparku.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - spytała z bólem i z żalem.
- Bałem się, że zniszczę naszą przyjaźń, a możliwość spędzania z tobą czasu jest dla mnie najważniejsza.
Uśmiechnęła się przez łzy i znowu mnie pocałowała. Odwróciłem nas tak, że znajdowałem się nad nią. Czułem na całej klatce piersiowej jej rozgrzaną skórę i mocne bicie jej serca.
Pieściłem dłońmi i ustami całe jej ciało, a ona wiła się pode mną i jęczała głośno, przez cały czas bawiąc się moimi włosami. To było takie przyjemne. Jednym ruchem rozpiąłem jej stanik i rzuciłem go na podłogę. Pożądanie między nami w szybkim tempie rosło, co strawiło, że już po chwili reszta naszych ubrań znalazła się na podłodze.
- Nathan. - szepnęła patrząc mi prosto w oczy. Spojrzałem na nią wyczekująco. - Ja.. ja też cię kocham. - wymamrotała rumieniąc się na całej twarzy.
- Oh Grace. - jęknąłem wpijając się w jej usta, jednocześnie bardzo powoli w nią wchodząc.
- Proszę bądź delikatny. - szepnęła odrywając się ode mnie.
- Obiecuję. - mruknąłem całując ją w czoło.


________________________________________
Tak jak obiecałam jest akcja między Nathanem i Grace. Cóż... w mojej głowie wyglądało to zupełnie inaczej, ale co tam. Następny rozdział to będzie tak jakby druga część tego rozdziału.
Mam nadzieję, że was nie zawiodłam. Po prostu ostatnio mam gorsze dni.
Mam dla was niespodziankę, a mianowicie na http://truly-madly-crazy-deeply.blogspot.com/ pojawił się pierwszy rozdział. Dziwne, nie mam pomysłów na inne blogi, a na tego pisało mi się tak lekko i szybko ;)
W każdym razie, pozdrawiam was cieplutko! <3
@Twinkleineye

8 komentarzy:

  1. aww! ♥ cieszę się, że pogodził się z Mel, a to z Grace to już meow!

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaaaaaaaaaa nareszcie TAK TAK TAK ♥ ma byc teraz sielankowo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. oł jea :D
    śliczny rozdział, postarałaś się! czytam już pierwszy rozdział, na tamtym blogu awwwwwwwwww ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu Nathan powiedział Grace, co czuje ! Co za ulga. Ufff... Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Kochana, Twoje opowiadanie jest fenomenalne.
    Pozdrawiam, @WorldWithMagic

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaaa boski rozdział nie dość że bal zrobiłaś w moje urodziny to jeszcze Nathan wyznał Grace co do niej czuje^^ Po prostu idealnie czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie nowy rozdział . zapraszam :
    http://jakptaknadniebem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie! ; ** Grace i Nathan w końcu razem ♥ Mel naprawdę dobrze się zachowała, podziwiam ją, na jej miejscu nie wiem czy bym tak zrobiła, ale jej postawa jest godna pochwały - w końcu przyczyniła się do połączenia dwóch połówek jednego jabłka ^^
    Czekam na następny i zapraszam na podciete-skrzydla.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję za wszystkie komentarze, zarówno te miłe jak i negatywne.Bardzo motywują mnie one do dalszej pracy i poprawiania swojego stylu. Kocham was ♥